Nowa forma transportu zalicza kolejny kamień milowy. Tym razem udało się przeprowadzić test z załogą.
Test odbył się w Nevadzie, w zakładzie firmy DevLoop. Dwóch pasażerów udało się w podróż na odcinku 500 m. Byli to Josh Giegel, współzałożyciel firmy, oraz Sara Luchian, szefowa działu Passenger Experience (obsługa pasażerów). Zaangażowanie Giegela, jako szefa projektu, było oczywistym wyborem – chciał pokazać, jak bardzo wierzy w projekt, oraz że czuje się pewny swojej pracy i nie ma obawy o bezpieczeństwo. Luchian to z kolei jedna z 40 osób, które zgłosiły się do jazdy na drugim siedzeniu kapsuły Hyperloop.
Oboje przeszli odpowiednie testy i szkolenia, aby upewnić się, że są zdrowi i przygotowani do podróży.
Firma Virgin Hyperloop przekonuje, że włożono dużo wysiłku w bezpieczeństwo. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że na teście skupi się mnóstwo mediów i internautów, więc stawka była wysoka. Załoga doskonale znała np. wnętrze kapsuły – gdyby coś poszło nie tak, wiedzieli w jaki sposób mogą się wydostać. Jednocześnie firma była z nimi cały czas w kontakcie – w trakcie testu włączony był pulpit kontrolny.
Pegasus Pod zapewnił bezpieczną podróż
Para podróżowała w nowej kapsule Hyperloop – Pegasus Pod. Była to druga generacja o nazwie kodowej XP-2. Została zaprojektowana w taki sposób, aby mogły w niej wygodnie siedzieć dwie osoby.
Oba siedzenia Pegasusa mają mocne pięciopunktowe pasy, podobne do tych, które znajdziemy w samochodach wyścigowych. Nie wprowadzono jednak innych, oryginalnych modyfikacji. Firmie zależy, aby kapsuła była jak najbardziej zbliżona do tej, która miałaby zostać udostępniona zwykłym pasażerom. A dla zwykłych pasażerów Hyperloop ma być bardziej pociągiem niż rakietą.
Podróż odbyła się na odcinku 500 metrów, przy prędkości 48 metrów na sekundę. Jak twierdzi Giegel, test można uznać za wielki krok w stronę realizacji marzenia firmy i dla całego zespołu było to jak lądowanie na księżycu, ale tutaj, na Ziemi.
Źródło: PCMag.com