Nareszcie pojawiło się długo wyczekiwane ożywienie na rynku. Karty graficzne zaczynają sprzedawać się coraz lepiej.
Pandemia COVID-19 była dość trudnym czasem, ale producenci podzespołów komputerowych raczej nie mogli aż tak narzekać. Co prawda napotkali trudności z urzymywaniem łańcucha dostaw, ale popyt na ich sprzęt był nieprawdopodobny. W połączeniu z szałem na kryptowaluty sprawiło to, że karty graficzne zaczęły sprzedawać się właściwie od ręki.
Problem jest natomiast taki, że po pandemii przyszedł oczekiwany zastój. Oczekiwania były jednak nieco zbyt optymistyczne i nie założyły kryzysu ekonomicznego na taką skalę. Cały rynek GPU spadł o 27% w skali rocznej. Nareszcie widać jednak światełko na horyzoncie. W najnowszym kwartale sprzedaż wzrosła o 11,6% w porównaniu do poprzedniego.
Sprawdź: Tania karta graficzna – czy warto ją kupić?
Wygląda więc na to, że premiera nieco bardziej budżetowych modelów z serii RTX 4000 i Radeon 7000 faktycznie napędziła nieco rynek. Co ciekawe, udział AMD wzrósł o 1,2%, a Nvidia zaliczyła spadek o 0,8%. Nadal kontrolują jednak 68% całego rynku, więc nie ma powodu do obaw. Warto również zauważyć, że Intel konsekwentnie, choć dość powoli, rośnie.
Sytuacja staje się lepsza, ale wciąż warto zaczekać z szampanem. Rynek dopiero powoli odbudowuje się z zapaści i powrócenie do formy zajmie mu trochę czasu. Być może pomogą w tym modele takie jak Radeon RX 7700 i 7800 XT, które zadebiutują już wkrótce. Na prawdziwy przełom zaczekamy jednak do kwartału czwartego i okresu zimowo-świątecznego.
Zobacz też:
Bottleneck – co to jest i jak go unikać? Jak dobrać procesor do karty graficznej?
Temperatura karty graficznej – jaka powinna być i jak ją sprawdzić?
AMD nie planuje nowych kart z serii Radeon RX 7000