Wegetarianizm staje się coraz bardziej popularny na świecie. Coraz więcej konsumentów kupuje więc chętnie zamienniki mięsa. Wyprodukowanie ich jednak, to często naprawdę skomplikowane procesy technologiczne.
Aby w pełni zrozumieć jak duże jest obecnie zapotrzebowanie na zamienniki mięsa, należy spojrzeć na to jakim budżetem dysponują firmy je produkujące. Nowy startup z Singapuru zebrał w niecały miesiąc ponad 10 mln dolarów na dalsze badania i produkcję. Całkiem sporo, prawda?
Next Gen – bo o nim mowa – ma na razie w ofercie tylko jeden produkt o nazwie TiNDLE. Jest to w pełni roślinny odpowiednik mięsa z kurczaka. W ciągu miesiąca firma zamierza wprowadzić go do niemal wszystkich singapurskich restauracji.
Zobacz: kawiarka elektryczna – ranking
Stworzenie czegoś, co smakuje dokładnie jak mięso wykorzystując do tego jedynie rośliny nie jest łatwym zadaniem. Jak twierdzi firma, prace nad TiNDLE trwały ponad rok. Finalny skład produktu to woda, soja, pszenica, błonnik owsiany, olej kokosowy i metyloceluloza. Ostatnia, pomimo groźnie brzmiącej nazwy to po prostu zagęszczacz roślinnego pochodzenia wykorzystywany na co dzień w żywności.
Dzięki tak dużemu dofinansowaniu od inwestorów, Next Gen ma ambicje stać się światowym liderem w produkcji „sztucznego kurczaka”. Planują powtórzyć sukces firmy Impossible Foods produkującej zamienniki mięsa wołowego (możemy dostać je już w niemal każdej restauracji wegetariańskiej i supermarketach w Polsce).
Zdaniem analityków biznesowych, już w 2025 zamienniki mięsa będą rynkiem wartym ponad 50 mld dolarów. Firmy nie mogą więc pozwolić sobie na lekceważenie go i pozostanie w tyle wyścigu technologicznego.
Zobacz też:
Już wkrótce zjemy wydrukowane sztuczne mięso
Japończycy napromieniowują mandarynki
Yishan Wong, ex-CEO Reddita planuje terraformować Ziemię