T-Mobile wprowadziło w USA kary za „mowę nienawiści”. A tak przynajmniej mogliśmy przeczytać w internecie – rzeczywistość jest nieco odmienna.
T-Mobile, wprowadziło aktualizację swoich warunków świadczenia usług i wywołali w ten sposób spore zamieszanie. W USA operator zastrzegł sobie prawo do nakładania kar za między innymi mowę nienawiści. Czy to już Orwell? Permanentna inwigilacja i komórki będą nas podsłuchiwać? A przynajmniej to już na pewno czytać nasze SMSy? No jak się okazuje, to nie.
Nowe zasady w T-Mogile są częścią polityki SHAFT dotyczącej treści seksualnych, nienawiści na tle rasowym, wyznaniowym czy orientacji seksualnej, alkoholu, broni palnej oraz tytoniu. Faktycznie, wysyłając wiadomości zawierające tego typu treści będziemy mogli narazić się na wysokie kary finansowe.
Problem w tym, że panika jest bardzo bezpodstawna. News o mowie nienawiści i wysokich karach dobrze się klika. Gorzej klika się natomiast faktyczny dokument, w którym jasno przeczytamy, że zasady dotyczą tylko i wyłącznie wiadomości w usłudze A2P, czyli tych wysyłanych masowo do wielu numerów. Inaczej rzecz ujmując – treści marketingowych.
No i faktycznie, zakazanie mowy nienawiści w masowo wysyłanych SMSach ma całkiem sporo sensu. Podobnie jak zakaz reklamy tytoniu czy alkoholu. Sprawdzanie indywidualnych wiadomości klientów naprawdę byłoby olbrzymim skandalem. Nic takiego się jednak nie stało. Kontrolowanie A2P to obowiązek operatorów i nie mogą pozwalać na wszystkie kampanie marketingowe. Prawdę mówiąc coś podobnego przydałoby się też w naszym kraju. Miło byłoby przestać dostawać SMS od oszustów twierdzących, że muszę dopłacić do paczki.
Zobacz też:
T-Mobile padło ofiarą hakerów – wyciekły dane 100 mln. klientów
Disney stracił miliony dolarów – czy winna jest “wojna kulturowa”
Vinted – jak nie dać się oszukać? Najpopularniejsze oszustwa na które trzeba uważać