Uber wymusił na Google usunięcie wtyczki do Chrome pozwalającej kierowcom sprawdzić, czy są prawidłowo opłacani. Oficjalnym powodem są oczywiście prawa autorskie.
UberCheats, bo o niej mowa, to wtyczka pozwalająca kierowcom sprawdzić, czy operator rozlicza się z nimi prawidłowo. Jej twórca, Armin Samii przyznaje, że została usunięta z powodu używania zastrzeżonej nazwy „Uber”.
Wtyczka działała w bardzo prosty sposób. Pobierała punkt startowy i docelowy i na tej podstawie wyliczała odległość, oraz to, ile Uber powinien zapłacić za pokonaną trasę według swojego cennika.
Na pierwszy rzut oka wydaje się, że przecież Uber to wszystko robi sam i wtyczka jest absolutnie niepotrzebna. Niestety, firma nagminnie źle wylicza te dane. Oczywiście niemal zawsze na niekorzyść kierowców.
Wyszukiwarki internetowe – co warto używać poza Google?
Jak podejrzewa wielu kierowców, Uber wylicza często dystans na podstawie linii prostej – nie uwzględniając krętych i jednokierunkowych ulic. Często więc podróż, która według aplikacji zajmie 5 minut rozciąga się do 20. Niestety, kierowcy otrzymują wynagrodzenie za 5.
Jak powiedział w wywiadzie Armin, pomysł na wtyczkę przyszedł mu do głowy, kiedy Uber rozliczył go w skrajnie nieuczciwy sposób.
Zobaczyłem powiadomienie o 6 minutowej podróży. Jechałem akurat rowerem, więc spodziewałem się około 15 minut. Musiałem przejechać ponad 4 mile po najbardziej stronnym wzgórzu Pittsburga. Aplikacja zapłaciła mi wtedy za niecałą milę.
Oczywiście twórca planuje w najbliższym czasie ponownie udostępnić swoje dzieło. Tym razem jednak pod nazwą nie zawierającą żadnych znaków zastrzeżonych.
Zobacz też:
Uber coraz bardziej stawia na Eats, a coraz mniej na przewóz pasażerów
Volkswagen wprowadzi na rynek latające samochody
Latające taksówki już wkrótce na Florydzie