Mikropłatności to dla wielu największy problem branży gier. Ubisoft twierdzi jednak, że wzbogacają nasze doświadczenie i sprawiają, że gry są zabawniejsze.
W swoim najnowszym raporcie finansowym Ubisoft odniósł się do mikrotransakcji w grach premium. Stwierdził, że mogą one „czynić rozgrywkę bardziej zabawną”. Firma zaznaczyła, że jej celem jest tworzenie gier, które można przejść w całości bez dodatkowych wydatków. Jednocześnie uznała, że elementy kosmetyczne i opcje przyspieszające postępy w grze wzbogacają całościowe doświadczenie gracza. Bo nic tak nie wzbogaca doświadczenia jak zapłacenie 20 złotych, żeby nie czekać zbyt długo na nowe życie. Albo czapka za 100 dolarów dla postaci.
Mikropłatności pojawiły się już w Assassin’s Creed Origins z 2017 roku i od tego czasu są obecne w niemal każdej dużej produkcji studia, w tym w nadchodzącym Assassin’s Creed: Shadows. Wydawca przekonuje, że dba o równowagę między płatną zawartością a podstawową rozgrywką. I przy okazji świetnie się zapewne bawi i zarabia sporo pieniędzy.
Choć komunikat Ubisoftu był najpewniej skierowany do inwestorów, trudno spodziewać się, by poprawił on nadszarpnięty wizerunek firmy w oczach społeczności. Dla krytyków obecność mikrotransakcji w grach premium to wciąż problem – niezależnie od intencji twórców. W końcu płacimy niemiało i chcielibyśmy cieszyć się grą bez kolejnych dodatkowych wydatków. To nie tania darmowa gra mobilna, którą można łatwo usprawiedliwić. Tutaj twórcy zarabiają na klasycznej sprzedaży a dalsza monetyzacja budzi raczej mocny niesmak. Ale cóż, Ubisoft nigdy nie miał najlepszej opinii wśród graczy.
Zobacz też:
Mikropłatności w grach na raty? Czemu nie!
Ubisoft wprowadza po cichu Denuvo do swojej najnowszej gry.
Unia Europejska ucywilizuje mikropłatności w grach?