Autopromocja
Słuchawki typu open-ear to coraz popularniejsze rozwiązanie wśród osób, które chcą słuchać muzyki, nie odcinając się całkowicie od otoczenia. W odróżnieniu od klasycznych modeli dokanałowych czy nausznych, nie są wkładane do środka ucha ani go nie zakrywają – dźwięk emitowany jest z niewielkich przetworników umieszczonych tuż przy uchu. W praktyce przypominają miniaturowe głośniki noszone w formie słuchawek, a nie tradycyjny sprzęt audio. Z takiego właśnie założenia korzystają Havit OWS915, czyli w pełni bezprzewodowe słuchawki TWS. TWS oznacza, że każda z nich działa niezależnie, bez fizycznego połączenia między sobą – nie ma tu żadnych kabli ani pałąków.
Model Havit OWS915 idealnie wpisuje moim zdaniem się w potrzeby aktywnych użytkowników – szczególnie tych, którzy uprawiają sport – poruszają się po mieście na rowerze, biegają czy nawet wyprowadzają psa na spacer. Dzięki temu, że nie zatykają kanału słuchowego, pozwalają bez problemu usłyszeć przejeżdżający samochód, sygnał na przejściu dla pieszych czy rozmowy w pobliżu. To nie tylko kwestia komfortu, ale przede wszystkim bezpieczeństwa – szczególnie w ruchliwym środowisku miejskim.
Konstrukcja open-ear wiąże się też z innymi korzyściami. Brak elementów w uchu oznacza mniejsze ryzyko podrażnień, większą higienę i brak uczucia dyskomfortu, które często towarzyszy klasycznym słuchawkom wkładanym głęboko do kanału słuchowego. To szczególnie istotne podczas długiego noszenia, intensywnych treningów czy upałów. Open-ear to swoboda, przewiew i naprawdę czysta wygoda.
Spis treści
Havit OWS915 – open ear, TWS i za mniej niż 100 zł?
Słuchawki Havit OWS915 to bez wątpienia model bardzo budżetowy. Kosztują jedynie 90 zł, co jak na sam fakt bycia TWS już stanowi atrakcyjną cenę. A tymczasem niespodzianka – słuchawki są naprawdę ładnie wykonane. Przyznam uczciwie, że aż mnie lekko zaskoczyły.
Na pierwszy rzut oka mamy etui pokryte sztuczną skórą. Bardzo przyjemna w dotyku i sprawiająca wrażenie nieco lepszej klasy cenowej. Mechanizm opiera się na plastikowym zawiasie i magnetycznym zatrzasku. Wszystko chodzi płynnie, etui mocno się trzyma i na pewno nie otworzy się przypadkowo w torbie czy plecaku. Niemniej, plastikowy zawias nie jest gwarancją wytrzymałości. Widać, że jeden nieostrożny ruch i całość może pęknąć. Musielibyśmy jednak specjalnie wygiąć klapkę w drugą stronę – nie widzę takiej możliwości przy standardowym użytkowaniu.
Same słuchawki są dobrze spasowane w etui i nic nie lata luzem i nie hałasuje. Przy okazji są bardzo lekkie, a do tego wszystkiego leżą przyjemnie na głowie i zachowują stabilność nawet podczas mocnego biegu czy innych ćwiczeń fizycznych. Mieszczą się też ładnie pod kaskiem rowerowym. Oczywiście, są tylko częściowo wodoodporne, absolutnie nie jest to produkt na plażę czy na basen.
Pałąk z tyłu każdej ze słuchawek nie jest zbyt mocno regulowany, ale wydaje mi się, że Havit OWS915 powinny pasować praktycznie do każdych uszu. Oczywiście, brak pałąka z tyłu i fakt, że to słuchawki TWS zapewnia ogrom wygody, szczególnie na siłowni, czy podczas opierania się o podgłówek. Po paru minutach zapominamy o tym, że mamy je na głowie. Jeśli miałbym wskazać za to jakiś minus, to kontrola dotykiem pozostawia wiele do życzenia i czasami musimy wręcz uderzać się w uszy, żeby zatrzymać dźwięk. Momentami frustrujące.
A jak to gra? Cóż, powyżej oczekiwań
Zacznijmy od stwierdzenia oczywistego dla każdego miłośnika porządnego sprzętu audio – słuchawki open ear nie są i nigdy nie będą sprzętem dla audiofili. Zapewniając sobie małą izolację od otoczenia poświęcamy całkiem sporo jakości dźwięku. Dodatkowo, tak małe przetworniki nie zapewnią odpowiedniego brzmienia, jeśli nie włożymy ich prosto do kanału słuchowego. Nie oczekujmy cudów – to sprzęt do lekkiego puszczenia sobie muzyki w tle, do podcastów czy audiobooków.
Niemiej, sprawdzić brzmienie po prostu trzeba. W trakcie pisania tej recenzji puściłem sobie album Lonely People With Power zespołu Deafheaven w ramach dość surowego testu. To ciężki album, pełen tzw. ścian dźwięku, z mocno cofniętym wokalem i bogatymi partiami basu. O dziwo, Havit OWS915 nie zawiodły aż tak mocno jak się spodziewałem. Partie basu co prawda zostały niemal całkowicie stracone, ale średnie dźwięki brzmiały bardzo przyzwoicie. Z wysokimi tonami nie było za to żadnych większych problemów. Potem włączyłem na Spotify jakąś playlistę z indie rockiem i przyznam, że bawiłem się całkiem nieźle. Jak na swoją klasę cenową i fakt konstrukcji open-ear Havit OWS915 sprawują się naprawdę dobrze.
Dla miłośników podcastów
Absolutnie genialnie sprawdzają się za to przy podcastach i audiobookach. Bieganie z włączoną książką okazało się strzałem w dziesiątkę. Słyszałem wszystkie ważne dźwięki z otoczenia, ale równocześnie bardzo wyraźnie rozumiałem lektora. Jeśli jesteście aktywni, a przy tym jesteście fanami podcastów to na pewno będziecie zadowoleni.
O dziwo, głośność też wypadła w porządku. Pierwszy raz nie miałem problemu ze słuchawkami open-ear w głośniejszych miejscach. Może nie jest to poziom, który zapewni nam wyraźny głos na siłowni w centrum w godzinach szczytu, ale wszystkie inne scenariusze wypadną doskonale.
Nie dotarłem nigdy do momentu, w którym słuchawki się rozładowały, a miałem je przez ponad 5 godzin na głowie. Producent deklaruje 8,5 godziny pracy na jednym ładowaniu i 2,5-godzinne ładowanie za pomocą etui. Nie widzę powodu dla którego wartość ta nie miałaby być prawdziwa.
Za tę cenę? Jak za darmo
Havit OWS915 to przykład na to, że nawet w bardzo niskiej cenie da się stworzyć sprzęt, który po prostu działa dobrze. Za mniej niż 100 zł otrzymujemy słuchawki TWS typu open-ear, które nie tylko są wygodne i lekkie, ale też całkiem nieźle brzmią jak na swoją klasę. Oczywiście nie jest to produkt bez wad – sterowanie dotykowe mogłoby być bardziej dopracowane, a basu nie ma co się spodziewać. Ale przy tej cenie trudno o realną konkurencję.
Jeśli szukacie tanich, wygodnych słuchawek do biegania, spacerów czy jazdy rowerem i nie potrzebujecie audiofilskiego brzmienia, to Havit OWS915 są według mnie propozycją zdecydowanie wartą rozważenia. A już na pewno jeśli chcecie niewielkim kosztem sprawdzić, czy open-ear to w ogóle coś dla was.
Zobacz też:
Havit E553BT – otwarte słuchawki dla aktywnych
Havit E531BT – testujemy sportowe słuchawki kostne