Valve to absolutny fenomen w kwestii zarządzania firmą. Osiągają absurdalnie wysokie pensje i jeszcze większy zysk w przeliczeniu na jednego pracownika.
Valve od lat uchodzi za jedną z najbardziej specyficznych firm w świecie gier. Okazuje się, że są też przy tym fenomemen efektywności. Według analizy Alinea Analytics sama platforma Steam miała w tym roku wygenerować około 16,2 miliarda dolarów przychodu, a cała firma może zbliżyć się do pułapu 17 miliardów w 2025 roku. No i tutaj hit, bo mówimy tu o przedsiębiorstwie zatrudniającym jedynie około 350 osób. To daje jakieś 50 milionów dolarów zysku na pracownika.
Dane nie są jednak oficjalne. Valve jako prywatna spółka nie publikuje wyników finansowych, dlatego analitycy od lat bazują na wyciekach, dokumentach sądowych i szacunkach rynkowych. Mimo tego pojawia się spójny obraz firmy. Wolfire twierdziło podczas procesu z 2021 roku, że Valve miało wtedy około 360 pracowników, a Microsoft oceniał roczne przychody spółki na 6,5 miliarda dolarów. Już wtedy wynik na pracownika przekraczał 18 milionów, a obecne wyliczenia są kilkukrotnie wyższe. Nie powinno to jednak dziwić – Steam rośnie z roku na rok.
Wysokie przychody przekładają się na wynagrodzenia, o których w branży gier właściwie się nie mówi. Valve nigdy nie ukrywało, że jego model działania pozwala na wyjątkowo wysokie płace, co zresztą zostało opisane w słynnym podręczniku dla nowych pracowników z 2012 roku. Średnio zarabia się tam 1,3 miliona dolarów rocznie. Oczywiście to mediana, ale i tak absurdalnie wysoka.
Co warto też odnotować, fundamentem sukcesu jest płaska struktura organizacyjna – bez dyrektorów, menedżerów czy hierarchii w tradycyjnym sensie. Pracownicy sami dobierają projekty i tworzą zespoły, co jest modelem trudnym do porównania z korporacyjnymi standardami, ale jak widać skutecznym.
Zobacz też:
Steam Machine – ile będzie kosztować konsola od Valve?
Ubisoft decyduje się na bardzo drastyczny ruch.
Roblox przebił całego Steama