Niedobór komponentów elektronicznych na rynku okazuje się coraz bardziej dotkliwy. Fabryka Tesla we Fremont w Kaliforni musiała zostać na zamknięta na kilka dni – nie mają już z czego produkować nowych samochodów.
Akcje Tesli spadły o ponad 8% kiedy okazało się, że produkcja ich najnowszego modelu 3 zajmie znacznie dłużej niż było to zaplanowane. Ciężko powiedzieć jednak, że jest to wina firmy. Na rynku nie ma już wystarczająco dużo komponentów, z których można produkować samochody.
O całej sytuacji pisaliśmy już wielokrotnie wcześniej. W dużym skrócie, pandemia COVID-19 spowodowała załamanie łańcuchów dostaw. Ograniczenia w transporcie i możliwościach produkcyjnych sprawiły, że niemal wszystkie fabryki dostarczające komponenty do samochodów elektrycznych nie pracują z pełną mocą. Całkiem niedawno, General Motors musiało zamknąć z tego powodu aż 3 placówki.
Sprawdź też nasz ranking SUV
Sytuacja Tesli wygląda na razie jednak odrobinę lepiej. Fabryka w Fremont zamknęła się jedynie na dwa dni. Jak donoszą jednak analitycy, już od dawna pracuje w niej mniej pracowników. Jej przyszłość jest zatem niepokojąco niewiadoma.
Zdaniem Elona Muska wszystko jest jednak pod całkowitą kontrolą:
Wystąpiły pewne problemy z dostawami części, więc skorzystaliśmy z okazji, aby zamknąć Fremont na kilka dni i dokonać aktualizacji i konserwacji sprzętu.
Na całą sytuację mogła wpłynąć też niedawna katastrofa energetyczna w Teksasie. Ze względu na przerwy w dostawie prądu swoją fabrykę zamknął tam Samsung, główny dostawca chipów do samochodów Tesla.
Zobacz też:
Tesla zanotowała gigantyczny spadek na giełdzie
Tesla zarobiła na Bitcoinie więcej niż na sprzedaży samochodów
Hyundai musi wymienić akumulatory w 82 tys. samochodów