• Ostatnia modyfikacja artykułu:2 dni temu

Jak zabezpieczyć się przed ściągającymi uczniami? Najlepiej całkowicie pozbyć się AI co zresztą zrobiły własnie Chiny.

W Chinach odbył się gaokao, czyli ichniejsza matura. Tylko, że o wiele trudniejsza i o wiele bardzie prestiżowa. To przepustka na studia i przepustka do dobrego życia. Z tej okacji tamtejsze firmy technologiczne musiały mocno przyhamować funkcje w swoich systemach AI. Przez kilka czerwcowych dni użytkownicy nie mieli dostępu do rozpoznawania obrazów w aplikacjach takich jak Qwen, Doubao, Kimi, DeepSeek czy Yuanbao. Powód? Obawa, że uczniowie mogliby w czasie rzeczywistym przesyłać zdjęcia testów i uzyskiwać odpowiedzi od sztucznej inteligencji.

System ograniczeń działa z dużą dokładnością – każde zdjęcie przypominające arkusz egzaminacyjny jest automatycznie blokowane. Co ciekawe, zapytane o powód braku tej funkcji chatboty odpowiadają wprost: to tymczasowe ograniczenie wprowadzone w trosce o przejrzystość i uczciwość egzaminów.

W tym roku chińskie władze po raz pierwszy w tak dużym zakresie wykorzystały AI również do nadzoru. Jak relacjonuje „China Daily”, specjalnie przeszkolone algorytmy analizowały nagrania z sal egzaminacyjnych, szukając anomalii: szeptów, nietypowych ruchów, zbyt częstych spojrzeń w stronę sąsiada. Fragmenty oznaczone przez systemy jako podejrzane mają być później przeglądane przez ludzi.

Myślicie, że coś podobnego uda się wprowadzić w Polsce na czas matur? Pewnie nie, Chiny to trochę inna mentalność. Tak czy inaczej, rola AI w edukacji jest na ten moment olbrzymia. Pozostaje pytanie czy należy z nią walczyć, czy raczej dostosować edukację do technologii.

Zobacz też:
ChatGPT – uprzejmość użytkowników kosztuje miliony dolarów.
NVIDIA kupiła sobie eksport chipów do Chin?
Tesla dostaje w Chinach setki mandatów przez autopilota

Oceń ten post