• Ostatnia modyfikacja artykułu:4 lata temu

Wydawałoby się to oczywiste: masz to, za co płacisz. Ale w praktyce nie zawsze tak jest. Dla przykładu, możesz przeczytać w recenzji danego sprzętu, że warto go kupić, bo jest bardzo wydajny. Decydujesz się na zakup po dwóch miesiącach od przeczytania recenzji. Dysk ma taką samą nazwę, ale inne komponenty i działa wolniej, niż myślałeś.

Zobacz: Jaki komputer do Cyberpunk 2077 – polecane konfiguracje

Tego typu praktyka jest powszechna. Wyobraź sobie następującą sytuację: firma kupuje komponenty do dysku, który sprzedaje za 500 zł. Po kilku miesiącach te same komponenty są jednak droższe, a firma chce ciągle sprzedawać swój dysk w cenie 500 zł. Kupuje więc gorszej klasy komponenty, pozostawia tę samą cenę dysku i nie zmienia jego nazwy ani parametrów. Nagle okazuje się, że z pozoru identyczny sprzęt działa wyraźnie wolniej, niż ten sam, ale kupiony kilka miesięcy wcześniej.

Serwis Tom’s Hardware odkrył, że Adata postępowała w ten sposób z dyskiem XPG 8200 Pro. Firma zmieniła kontroler SSD bez zmiany nazwy dysku. Wydajność nośnika jest teraz zauważalnie niższa. Dodajmy, że z zewnątrz wygląda on tak samo, jak poprzedni model, z lepszym kontrolerem.

Tego typu praktyki sprawiają, że klienci i czytelnicy mogą później kwestionować wiarygodność danego serwisu. Rzutują więc nie tylko na reputację danej firmy, ale także serwisu technologicznego, który stara się uchodzić za niezależny. Kiedy testujemy dany sprzęt, po prostu nie możemy mieć pewności, że będzie on działał tak samo dobrze przez cały czas, gdy będzie na rynku.

Ranking: Najlepsze laptopy 2020

Zdarza się, że istnieją uzasadnione powody, aby zmienić jakieś komponenty w oferowanym produkcie. Może się bowiem okazać, że np. jakaś część jest wadliwa, a usterka pojawia się dopiero po pewnym czasie. Wtedy producenci zdecydowanie powinni wymieniać ją na lepszą. Kiedy jednak idzie to w drugą stronę i firma chce jedynie zaoszczędzić, a później nie informuje klientów o zmianach – to już kiepska sprawa. Tak było z Adata XPG8200 Pro NVMe SSD – dysk w nowszej wersji oferował o ok. 300 MB/s niższą wydajność. To bardzo duża różnica.

Serwis PC World skontaktował się z różnymi ekspertami i producentami, aby zyskać więcej szczegółów o tego typu praktykach. Okazało się, że Adata nie jest wyjątkiem. Inne firmy, takie jak Kingspec, Avant czy Dataram postępują tak samo. Producenci zmieniają komponenty dysków po pewnym czasie na gorsze i tańsze, a topowe wersje oferują jedynie na samym początku, w czasie premiery, gdy udostępniają sprzęt do testów i gdy tak bardzo liczą się pierwsze opinie klientów.

Kiedy kupujemy jakiś sprzęt warto upewnić się, że rzeczywiście dostajemy to, za co płacimy. W przypadku dysków SSD zawsze można przeprowadzić odpowiednie testy tuż po zakupie i gdy jeszcze przysługuje nam prawo do zwrotu. Jeśli okaże się, że dysk nie oferuje takiej wydajności, jakiej się spodziewaliśmy, warto go oddać i wymienić na inny.

Źródło: PC World.com

Oceń ten post