Dogecoin znowu wystrzelił w górę. Kryptowaluta, która miała być żartem stała się całkiem poważnym środkiem płatniczym.
Pamiętacie jeszcze Dogecoina? To kryptowaluta stworzona w 2013 roku jako żartobliwa odpowiedź na popularność Bitcoin. Wykorzystuje jako symbol internetowego mema – psa rasy Shiba Inu. Pomimo początkowego humorystycznego charakteru, Dogecoin zyskał znaczną popularność i został wykorzystany do różnych celów, w tym do zbierania funduszy na cele charytatywne oraz jako forma płatności. Potem zainteresował się nim Elon Musk i cena nagle poszybowała w górę o kilkadziesiąt tysięcy procent.
Sprawdź: Ranking portfeli kryptowalut 2024
Tymczasem, okazuje się, że memecoin ma się dobrze. Prawdę powiedziawszy, aż podejrzanie dobrze. To obecnie dziesiąta co do wielkości kryptowaluta na rynku, która osiągnęła wycenę na 12,44 miliarda dolarów. W dodatku od niedawna kupimy za nią w pełni oficjalnie Ferrari. Takie prawdziwe, jeżdżące i drogie. Enrico Galliera, dyrektor ds. marketingu i handlu w Ferrari, podkreślił, że decyzja o przyjęciu DOGE jako formy płatności wynikała z reakcji na oczekiwania klientów. W sumie nic w tym dziwnego – dużo kryptowalutowych milionerów interesuje się drogimi samochodami.
Dogecoin zyskuje również popularność jako forma płatności dla innych luksusowych marek, takich jak Tag Heuer i Gucci, oraz sieci kin AMC Theatres. Biorąc pod uwagę, że dalej mówimy o kryptowalucie stworzonej absolutnie dla żartu, opartej na memie z zabawnym psem to trzeba przyznać, że to dość niespodziewany obrót spraw, prawda? Ciekawe co następne – rachunki za prąd opłacane Dogecoinem?
Zobacz też:
Ferrari wyprodukuje swój własny samochód elektryczny
Twitter skończy na bruku? Elon Musk nie płaci czynszu
Twórca Ethereum zainwestował w Dogecoina. Zarobił miliony dolarów