Elon Musk opuścił Biały Dom. Czy dobrowolnie czy za bardzo silną sugestią „nie do odrzucenia” to już się nigdy nie dowiemy.
Po 130 dniach pracy w charakterze specjalnego doradcy rządowego Elon Musk, szef Tesli i SpaceX, zakończył swoją kadencję w administracji Donalda Trumpa. Oficjalnie to efekt obowiązujących przepisów, które limitują czas pracy przedstawicieli sektora prywatnego w strukturach publicznych. Jednak zbiegło się to z narastającą krytyką pod adresem Białego Domu oraz kontrowersjami wokół samego Muska i jego działalności biznesowej.
Na platformie X Musk podziękował prezydentowi za „okazję do ograniczania zbędnych wydatków” oraz wyraził wiarę w przyszłość federalnej agencji DOGE (Department of Government Efficiency), której celem jest cięcie kosztów. Jak na razie agencja okazała się co prawda średnio kompetentna i raczej bezużyteczna, ale to niewiele znaczący szczegół.
Zaangażowanie w politykę nie pozostało bez wpływu na firmy Muska, szczególnie Teslę. Kwiecień przyniósł aż 50-procentowy spadek sprzedaży aut tej marki w Europie, a marka stała się celem protestów i aktów wandalizmu. Według doniesień „Wall Street Journal”, w zarządzie Tesli rozważano powierzenie części obowiązków CEO innej osobie. Firma jednak zdementowała te pogłoski, a Musk zapewnił, że nie zamierza rezygnować z aktywnego kierowania spółką.
Pojawiły się też doniesienia o zakulisowych napięciach między Muskiem a prezydentem Trumpem. Podczas jednej z podróży do państw Zatoki Perskiej Musk rzekomo próbował zablokować wielomiliardowe porozumienie w sprawie współpracy nad sztuczną inteligencją. Ale tylko o ile jego firma xAI – konkurencyjna wobec OpenAI – nie zostanie uwzględniona w umowie.
Zobacz też:
Elon Musk kupuje Twittera od Elona Muska.
Starlink traci miliony dolarów przez Elona Muska.
Kickstarter wprowadza nowe narzędzie przez cła Donalda Trumpa