Google Chrome cieszy się coraz mniejszą popularnością. Czy to początek wielkiego upadku?
Rynek przeglądarek internetowych jest dość mocno zmonopolizowany. Chociaż to stwierdzenie wydaje się lekkim eufemizmem – król jest jeden i jest nim Google Chrome, które w maju tego roku miało 66% udziału na komputerach stacjonarnych. Na drugim miejscu mieliśmy Safari z wynikiem 12%, które gra tak naprawdę w innej lidze, oraz Microsoft Edge z 10% i Firefoxa z 4% na kolejnych miejscach.
Tymczasem, czerwiec nie przyniósł co prawda zbyt dużych zmian, ale zdecydowanie coś, co można potraktować jako zapowiedź takowych. Strona StatCounter opublikowała raport, z którego wynika, że Google Chrome straciło aż 5 punktów procentowych i odpowiada już za jedynie 61% przeglądarek na komputerach stacjonarnych.
Kto zyskał te 5 punktów procentowych? Cóż, tak naprawdę wszystkie wyżej wymienione przeglądarki, które zyskały mniej więcej po jednym punkcie. Dodatkowo, Opera dogoniła już prawie Firefoxa (6%) z wynikiem nieco powyżej 5%. Google Chrome wciąż jest hegemonem, ale coś wyraźnie jest na rzeczy!
Oczywiście, to dane globalne – Polska wydaje się jeszcze mniej przywiązana do Chrome. W naszym kraju odpowiada ona za tylko 57%. Z Opery korzysta natomiast aż 21% użytkowników, a z Firefoxa cale 13%. To jednak żadna niespodzianka – od zawsze lubiliśmy mniejsze firmy mocno dbające o naszą prywatność.
Czy to początek końca Google Chrome? Absolutnie nie. Ale być może to zapowiedź tego, że będą musieli się trochę mocniej postarać o zachowanie użytkowników. A to świetna wiadomość, konkurencja jest zdrowa dla konsumenta.
Zobacz też:
Firefox i Chrome popsują wkrótce część stron internetowych?
Google Chrome wprowadzi w pełni Manifest V3 do końca 2023
Opera jest już zoptymalizowana pod Chromebooki