Google Pixel 5a to całkiem przyzwoity telefon ze średniej półki cenowej. Trzymajcie jednak kciuki, żeby nigdy się wam nie popsuł. Naprawa to prawdziwy koszmar.
Niecałe dwa tygodnie temu, Google zaprezentowało swój najnowszy budżetowy telefon – Pixel 5a. Już na samym początku zebrał on dość mieszane recenzje. Z jednej strony to bardzo solidny smartfon w dość atrakcyjnej cenie. Z drugiej jednak, praktycznie niczym nie różni się od poprzedniego modelu. Firma poszła tym razem na olbrzymią łatwiznę.
Jak się jednak okazuje, bardzo mocno zadbali o jedną rzecz. Pixel 5a to prawdziwy koszmar w kwestii naprawy. Google zdecydowanie ani trochę nie przejęło się nowymi trendami czy zaleceniami prawa do naprawy (które nie weszło jednak jeszcze w całości w życie). Musimy mieć naprawdę duże umiejętności, żeby naprawić go samemu w domu.
Zobacz: Gadżety do smartfona – najlepsze akcesoria
Na sam początek mamy jednak jedną dobrą wiadomość. Sam 6.34 calowy ekran OLED jest względnie prosty do wymiany i wymaga standardowych narzędzi. Dalej nie jest jednak aż tak ciekawie: akumulator jest bardzo solidnie przyklejony do obudowy. Aby go wymienić musimy użyć specjalnego rozpuszczalnika!
Jeśli popsujecie natomiast port USB-C, to musicie liczyć się z tym, że jest bezpośrednio przylutowany do płyty głównej. Raczej nie uda wam się wymienić go w domowych warunkach.
Pixel 5a to kolejny już telefon, w którym producent specjalnie utrudnia jego naprawę. Miejmy nadzieję, że już za kilka lat takie praktyki będą zdecydowanie w mniejszości, albo po prostu nielegalne.
Zobacz też:
Google Pixel 6 z procesorem Tensor oficjalnie zapowiedziany
Pixel Buds A zostały oficjalnie zapowiedziane przez Google
Prawo do naprawy również w USA? Ruszyły pracę nad ustawą