Usługa z muzyką Google’a żegna się z rynkiem. A wszystko przez YouTube’a.
Google wprowadza wiele usług na rynek, które cieszą się całkiem przyzwoitą popularnością, ale jeśli nie są to sukcesy na miarę Gmaila, wcześniej czy później są zamykane. Tak było z Google Reader, Google+ i wieloma innymi rozwiązaniami.
Google Play Music debiutowało w maju 2011 r. na konferencji Google I/O 2011, jeszcze pod nazwą “Music Beta by Google”. Jednocześnie Google wprowadzało wtedy Google Movies oraz Android Market, który później zmienił się w Google Play, jaki znamy obecnie.
Łącznie, Movies, Music i Android Market miały stać się silnym rywalem dla Apple iTunes. Android ciągle gonił wówczas ekosystem Apple’a, a jedną ze słabych stron platformy Google’a było właśnie to, że firma nie oferowała dostępu do muzyki. Przed Music Beta by Google użytkownicy Androida mogli co najwyżej pobrać… odtwarzacz muzyczny.
Lata mijały i poszczególne platformy rosły w siłę. Music Beta by Google stało się Google Music, a Google stopniowo nawiązywało kolejne partnerstwa i umowy z dużymi studiami – od Universal, przez EMI, po Sony. Pojawił się również sklep z muzyką, gdzie użytkownicy mogli kupować pliki MP3 w jakości 320 kbps za 0,69 – 1,29 dol.
YouTube jest ważniejszy
Usługa rozwijała się całkiem sprawnie, ale w końcu problemem okazało się to, że Google musiało negocjować dwie oddzielne licencje na z wytwórniami muzycznymi – jedną dla Google Music i drugą dla YouTube’a. Firma nie chciała dwa razy płacić de facto za to samo (na YouTube chodziło jeszcze o teledyski), więc koniec końców jedna z usług musiała odejść.
Cóż, YouTube zarabia ponad 15 mld dol. rocznie, więc wybór był dość oczywisty: żegnamy Google Music i zawieramy jedną, skonsolidowaną umowę licencyjną.
Od teraz Google zachęca użytkowników, aby przechodzili na YouTube Music. Firma obiecuje, że będzie dodawać nowe funkcje, przez co po pewnym czasie YouTube Music będzie oferować w zasadzie to samo, co Google Play Music.
Źródło: WIRED.com