IBM ogłasza kolejny przełom. Ich zdaniem, komputery kwantowe weszły już w „erę użyteczności” a to niewątpliwie bardzo dobry znak.
Komputery kwantowe to nieprawdopodobnie wręcz interesujący temat, który może przyprawić nas jednak o ból głowy, jeśli tylko spróbujemy go nieco mocniej zgłębić. Podstawowa zasada jest jednak dość prosta. Standardowe komputery operują kodem binarnym, który wyróżnia jedynie dwa stany – 0 i 1. Każde dane zapisujemy więc właśnie za pomocą tych dwóch liczb. Od zawsze w ten sposób działa cała informatyka.
Technologia kwantowa opiera się jednak na kubitach zamiast na zwykłych bitach. Mogą one przyjąć jednocześnie wartość 1 oraz 0. Jak konkretnie się to dzieje? To temat na zdecydowanie dłuższą wypowiedź albo wręcz na solidną doktoryzacje. Tak czy inaczej, efekt jest bardzo prosty – komputer kwantowy może jednocześnie wykonywać wiele obliczeń. Tradycyjne maszyny muszą robić to natomiast indywidualnie.
Jak przekłada się to na szybkość? Cóż, powiedzieć, że znacząco jak nic nie powiedzieć. Rok temu, Google chwaliło się, że ich komputer kwantowy wykonał w niecałe 4 minuty obliczenia, które normalnie zajęłyby 10000 lat. Problem jest jednak w innym miejscu – kwanty są nieprzewidywalne a obliczenia obarczone dużymi błędami. Tak naprawę, nie do końca rozumiemy jeszcze jak to wszystko działa.
IBM jest jednak dobrej myśli. Ich mechanizm ograniczania błędów jest już coraz lepiej funkcjonujący. Dodatkowo, są w stanie zmuszać już swoje maszyny do powtarzania tych samych wyników. Czy sprawi to, że technologia wejdźcie wkrótce do mainstreamu? Na pewno nie, ale przynajmniej jest coraz bliżej.
Zobacz też:
AMD przyspieszy komputery kwantowe dzięki… teleportacji!
IBM zastąpi 8 tysięcy pracowników sztuczną inteligencją
Canon opracował ołowiane kropki kwantowe