Intel nie wybuduje zakładu w Polsce. Niemiecka fabryka i polska pakownia zostają przełożone, na daleką i wątpliwą przyszłość.
Intel, ogłosił daleko idące zmiany organizacyjne i redukcje etatów, które mają przywrócić firmie rentowność i poprawić efektywność operacyjną. Informacje te ujawniono przy okazji publikacji wyników finansowych za drugi kwartał 2025 roku. Wstępne przecieki z kwietnia sugerowały możliwość zwolnienia nawet 20% załogi. Rzeczywistość okazała się bardziej dotkliwa – Intel zapowiedział, że do końca 2025 roku liczba zatrudnionych spadnie do 75 tysięcy, czyli o niemal jedną trzecią. Krótko mówiąc – kłopoty.
I rzucając nieco klasykiem – co to oznacza dla Polski? Nic fajnego. Intel ogłosił także wycofanie się z wcześniej planowanych inwestycji. Wbrew wcześniejszym zapowiedziom, nie powstaną nowe fabryki w Polsce ani w Niemczech – oba kraje miały stanowić kluczowe ogniwa w europejskiej ekspansji firmy. Nowa strategia ma przywrócić Intelowi konkurencyjność w sektorze zdominowanym dziś przez agresywną konkurencję – nie tylko ze strony AMD i NVIDII, ale także producentów z Azji, którzy szybko zwiększają udział w rynku.
Intel zrezygnował też z ekspansji poza Europą. Zakład montażu i testów w Kostaryce zostanie zintegrowany z działaniami w Wietnamie i Malezji. Przeniesienie operacji ma zapewnić wyższą efektywność i niższe koszty. Firma zamierza skoncentrować swoje zasoby tam, gdzie widzi większy potencjał strategiczny. Czyli głównie w Azji, bo z USA też się wycofują. Budowa flagowego kampusu w Ohio zostanie spowolniona.
Cięcia zatrudnienia i zamrożenie inwestycji to decyzje trudne. Ale – zdaniem władz Intela – konieczne, by zbudować fundament pod przyszły rozwój. A przy cięciach nie stać ich na inwestycje. Cóż, co zrobić.
Zobacz też:
Intel zaryzykuje miliardami dolarów?
Bielik.AI, czyli polskie AI, nawiązało współpracę z NVIDIĄ.
Intel rozpoczyna “risk production” procesu 18A.