Czego nie dokonał słynny Nikolas Flamel dokonali naukowcy. Udało się zamienić ołów w złoto. Problem w tym, że fortuny tak nie zbiją.
Choć brzmi to jak spełnienie alchemicznych marzeń, współczesna nauka potrafi dokonać rzeczy, o jakich średniowieczni uczeni mogli jedynie śnić. Okazuje się, że średniowiecznym mistrzom nie brakowało wcale wyobraźni. Ołów można zmienić w złoto. Brakowało im tylko sprzętu. W tym przypadku zamiast fiolek i oka koguta trzeba było użyć Wielkiego Zderzacza Hadronów. W przeciwieństwie do fantastycznych wizji, współczesna „alchemia” opiera się bowiem na fizyce cząstek elementarnych. Dla laika – taka sama magia.
Naukowcy zderzyli ze sobą jony ołowiu z zawrotną prędkością, osiągając warunki ekstremalnie wysokiej temperatury i gęstości, zbliżone do tych, jakie panowały tuż po Wielkim Wybuchu. W trakcie analiz przeprowadzanych w latach 2015–2018 badacze zaobserwowali zjawiska, w których jądra ołowiu, przy bliskim zderzeniu, traciły część swoich neutronów i protonów. A to dokładnie to, do czego (nieświadomie) dążyli alchemicy. Ołów ma liczbę atomową 82, złoto 79. Zgubienie 3 protonów to zmiana w złoto. Niestety – na ułamek sekundy.
Jak podaje CERN, w wyniku tych eksperymentów udało się uzyskać około 29 pikogramów złota – to mniej więcej jedna miliardowa część grama. Niewiele, ale zawsze coś. Oczywiście, koszt produkcji przekroczył wielomiliardowo wartość złota, która uległo zniszczeniu w ciągu kilku pikosekund. Nie o to jednak chodziło. Celem naukowców nie jest produkcja złota a trochę lepsze zrozumienie otaczającego nas świata.
Zobacz też:
Chińscy naukowcy stworzyli dysk o zawrotnej pojemności
Jak przechowywać klucz kryptograficzny? Najlepiej w kosmosie!
AGI – co to jest ogólna sztuczna inteligencja? To przyszłość AI?