Nintendo idzie na wojnę z piratami. Zdalnie zmienią naszego Switcha w bezużyteczną cegłę za naruszenie zasad.
Nintendo wyraźnie zasygnalizowało, że nie zamierza dłużej tolerować jakichkolwiek naruszeń własności intelektualnej, czyli tak zwanego piractwa. Problem w tym, że wybrali dość drastyczny i mało prokonsumencki sposób, aby o tym poinformować. Nowe zapisy w zaktualizowanej Umowie użytkownika konta przewidują nie tylko ograniczenie dostępu do usług online, ale nawet całkowite zablokowanie urządzenia, jeśli wykryte zostaną działania związane z piractwem czy emulacją.
Nowa wersja umowy znacznie rozszerza listę działań uznawanych za niedozwolone. Wśród nich znalazły się m.in. tworzenie i rozpowszechnianie treści opartych na własności intelektualnej Nintendo, obchodzenie zabezpieczeń, używanie nieautoryzowanego oprogramowania oraz korzystanie z usług w sposób niezgodny z dokumentacją producenta. Całkiem spora lista i pozwalająca na dość wygodną interpretację. Konsekwencje? Firma jasno komunikuje, że może to skutkować trwałą blokadą konta Nintendo i – co istotne – również sprzętu, na którym doszło do naruszeń. Czyli po ludzku – zdalnie zmienią konsolę w cegłę.
Nintendo od dawna znane jest z twardej polityki wobec nieautoryzowanych projektów fanowskich czy portali z emulatorami. Tym razem jednak firma łączy naruszenia licencyjne z potencjalną trwałą dezaktywacją sprzętu – to pierwszy tak radykalny krok w historii. I raczej nie został ciepło przyjęty przez społeczność. Kto chciałby kupić konsolę, która może zmienić się zdalnie w cegłę?
Analitycy zwracają uwagę, że może to być reakcja na narastające niezadowolenie ze strony graczy. Ceny nowych gier osiągają już poziom 80 dolarów. A tam gdzie drogie gry tam na horyzoncie powiewa czarna bandera.
Zobacz też:
Piractwo komputerowe to wciąż duży problem – UE wzywa inne państwa do walki.
Nintendo Switch 2 bije rekordy w przedsprzedaży.
Nintendo Switch 2 oficjalnie – wiemy już wszystko.