• Ostatnia modyfikacja artykułu:3 lata temu

UOKiK zaczął się bacznie przyglądać Glovo i Uber Eats. Planują zbadać czy aplikacje nie stosują niedozwolonych praktyk marketingowych.

Pandemia COVID-19 i lockdown stworzyły wręcz idealne warunki dla aplikacji takich jak Glovo i Uber Eats. W końcu nie mogliśmy przecież pójść do restauracji, ale dalej mieliśmy ochotę na ich dania. Nie zostawiło to więc zbytnio innego wyboru niż zamówić posiłek prosto do domu. No, a raczej pod drzwi, w końcu dostawa jest bezkontaktowa.

Jak się jednak okazuje, firmy dostawcze mogą mieć jednak sporo na sumieniu. Ze względu na liczne skargi od przedsiębiorców i konsumentów, UOKiK zdecydował się uruchomić postępowanie w sprawie naruszenia zbiorowych interesów konsumentów wobec Glovo. Uber Eats jest jak na razie traktowany nieco łagodniej, wobec nich rozpoczęto “tylko” postępowanie wyjaśniające.

Zobacz: Piecyk do pizzy – jak wybrać najlepszy?

Na co jednak skarżyli się konsumenci? Głównym zarzutem są nieprawidłowości w informowaniu o cenie. Często po zamówieniu okazywało się, że faktyczna kwota znacznie różni się od tej podanej w aplikacji. A to dość poważny zarzut i chleb powszedni dla UOKiK – doskonale wiedzą jak z nim walczyć.

Sporym problemem są również wszystkie zmiany zamówień, dokonywane bez informowania klienta. Proceder ten dotyczy oczywiście produktów spożywczych. Jeśli dostawca nie znalazł ich w sklepie to po prostu samodzielnie wybierał zamienniki. Niestety miało to często wpływ na cenę i ewentualne rabaty.

Uber Eats ma dość prostsze, ale równie poważne zarzuty. Przedsiębiorcy i klienci skarżą się, że aplikacja nie oddaje pieniędzy za niezrealizowane i anulowane zamówienia. A wy mieliście jakieś złe przygody z dostawą jedzenia? Dajcie znać w komentarzach!

Zobacz też:
Uber Eats trafia do kolejnych miast i stale się powiększa
Uber coraz bardziej stawia na Eats, a coraz mniej na przewóz pasażerów
Wing, czyli drony Google dostarczyły już 100 tys. przesyłek

Oceń ten post