Oglądaliście już 2 sezon serialu Wiedźmin? Jeśli nie, to PETA wzywa was, żebyście absolutnie tego nie robili!
O drugim sezonie Wiedźmina można powiedzieć naprawdę wiele. Z jednej strony, wywołał on dość spore kontrowersje. Fani serii dość zgodnie stwierdzili, że zbyt mocno rozmija się z książką i twórcy nie podołali wiernemu odwzorowaniu klimatu. Powstała nawet petycja internetowa o odwołanie Lauren Hissrich, showrunnerki serialu, z jej stanowiska. Jak na razie podpisało ją ponad 10 tysięcy fanów.
Z drugiej jednak strony, liczby mówią same za siebie. Wiedźmin błyskawicznie stał się hitem numer 1 na Netflixie. Widzowie z całego świata docenili najwyraźniej fabułę, świetną grę aktorską Henrego Cavilla i efekty specjalne.
Zobacz: Telewizor 65 cali – najlepsze modele
No właśnie, ale co do tego wszystkiego ma PETA? Jak się okazuje, poszło właśnie o efekty specjalne, a raczej ich brak. Twórcy serialu Wiedźmin wykorzystali w wielu momentach żywe zwierzęta zamiast postawić na komputerowo wygenerowane animacje. Mowa tutaj między innymi o zagrożonym gatunku lemura, którego mogliśmy oglądać w klatce.
Jak twierdzi PETA, zwierzęta nigdy nie powinny pełnić roli rekwizytu a używanie ich na planie zdjęciowym jest absolutnie niedopuszczalne. Tymczasem, twórcy Wiedźmina bardzo chętnie wykorzystywali je do upiększenia niektórych scen. Warto jednak dodać, że żadne z nich nie ucierpiało podczas produkcji!
Czy Netflix weźmie sobie do serca rady PETA i w następnym sezonie nie zobaczymy żadnych zwierząt? Cóż, zobaczymy, ale z pewnością nie może zabraknąć koni!
Zobacz też:
Wiedźmin: fani stworzyli petycję o odwołanie showrunnerki serialu
Ubisoft trafił pod celownik PETA za minigrę w Far Cry 6
Netflix chce zablokować współdzielenie kont