Na rynku smartfonów coraz ciężej o poważne innowacje. Postęp raczej trochę zwolnił, a większym zainteresowaniem cieszą się modele nieco bardziej wyspecjalizowane. Niektórzy tworzą potężne maszyny do gier, jeszcze inni typowo multimedialne składaki, a vivo postawiło w modelu X200 Pro na fotografię. Zanim w ogóle przejdę do recenzji, zaznaczę wyraźnie – vivo X200 Pro to bardziej aparat z doklejonym do niego telefonem niż telefon z aparatem.
Spis treści
vivo X200 Pro robi spore pierwsze wrażenie
vivo X200 Pro zaskakuje już na początku, bo pudełko jest absolutnie olbrzymie jak na obecne standardy. Poza samym smartfonem producent dorzuca jednak jedynie podstawowe dodatki: igłę do wyjmowania tacki na karty SIM, przewód USB-C, kilka broszur informacyjnych oraz przezroczyste etui ochronne. Na pewno dało się to zakapować w o wiele mniejsze opakowanie. Ale wtedy nie byłoby takiego mocnego pierwszego wrażenia.
Zobacz: Jak wybrać aparat analogowy? Zalety fotografii analogowej
A sam telefon? Na pierwszy rzut oka segment premium. Wymiary urządzenia to 162,4 x 76 x 8,2 mm, a waga wynosi aż 228 gramów. Jest to duży model, ale nie jakiś przesadnie ciężki jak na swoje rozmiary. Bardzo dobrze leży w dłoni, a aluminiowe ramki płynnie zgrywają się z delikatnie zaokrąglonym po bokach szkłem. Tył to całkowita dominacja gigantycznej wyspy aparatów, która odstaje niemal na grubość samego smartfona. Od razu spodobał mi się też matowy tył telefonu, na którym w ogóle nie widać odcisków palców i zabrudzeń. Bardzo ciekawy motyw. Ergonomia jest raczej klasyczna. Na dole znajdziemy gniazdo USB-C, głośnik, mikrofon i gniazdo na karty nanoSIM, a z boku przycisk uruchamiania i głośności. W skrócie – jak dla mnie bardzo elegancki model, ale raczej do nieco większych dłoni.
A specyfikacja? Już prezentuję. Vivo X200 Pro napędzany jest przez układ MediaTek Dimensity 9400, któremu towarzyszy aż 16 GB pamięci RAM typu LPDDR5X oraz 512 GB pamięci wewnętrznej w standardzie UFS 4.0. Konkret i mocna wyższa półka w kwestii wydajności. Ekran to 6,78-calowy panel AMOLED 8T LTPO o rozdzielczości 2800 x 1260 pikseli, odświeżaniu 120 Hz i doskonałej jasności. W całość zasilana jest akumulatorem o pojemności 6000 mAh, wspierającym szybkie ładowanie przewodowe FlashCharge 90 W oraz bezprzewodowe 30 W. Flagowiec z krwi i kości.
Wydajność i codzienna praca
Sama konfiguracja vivo X200 Pro to raczej formalność. O dziwo, nie jest on też na wstępie przesadnie zagracony niepotrzebnymi aplikacjami, co uznać należy za spory plus. Wszystko działa w oparciu o system Android 15 z autorską nakładką Funtouch OS 15, która dość wyraźnie różni się od czystej wersji Androida, ale jak dla mnie jest bardzo czytelny i niezbyt nachalny. Użytkowało mi się go bardzo przyjemnie, a jestem przyzwyczajony do surowego Androida. Producent zapewnia też długoterminowe wsparcie – użytkownicy mogą liczyć na trzy główne aktualizacje systemu oraz cztery lata comiesięcznych poprawek bezpieczeństwa.Codzienne korzystanie z aplikacji i telefonu jest bardzo płynne. Nic się tutaj nie zacina, nie napotkałem żadnych błędów czy nawet pomniejszych niedogodności. Producenta należy jasno pochwalić za bardzo dobre dopracowanie oprogramowania.
Sprawdź: Nocna fotografia gwiazd smartfonem – jak robić to dobrze?
Oczywiście, procesor pozwala też na znacznie agresywniejsze wykorzystanie. Chociaż vivo x200 Pro nie jest do tego domyślnie stworzony, to radzi sobie świetnie z grami i wymagającymi aplikacjami. Dla graczy mamy nawet tryb ultragry dopasowujący parametry i podkręcający niektóre ustawienia. Wyniki z benchmarków raczej nie interesują przeciętnego użytkownika, ale wskazały wyraźnie, że to czołówka smartfonowej stawki. Bardzo dobre wrażenie zrobił też na mnie system chłodzenia. Nawet po najbardziej intensywnym użytkowaniu vivo x200 Pro przesadnie się nie nagrzewa i pozostaje raczej umiarkowanie ciepły. Co ciekawe, to zasługa bardzo sprytnej konstrukcji – procesor, najcieplejszy element telefonu, znajduje się pod wyspą aparatów, która ze względu na swoje rozmiary nieźle oddaje ciepło.
A całość zamyka dobre zoptymalizowanie w kwestii zużycia baterii. Dwa dni umiarkowanego używania są bardzo na spokojnie w naszym zasięgu. A do pełna baterię naładujemy w mniej więcej godzinę – do akceptowalnego poziomu 70% w nieco ponad pół. Wyniki wręcz wzorowe.
No dobra, co z tym aparatem
Przejdźmy do dania głównego, czyli do aparatów. Główny to 50-megapikselowy sensor ZEISS True Color (Sony LYT-818) z przysłoną f/1.57, autofokusem PDAF oraz optyczną stabilizacją obrazu (OIS). Drugi obiektyw to peryskopowy teleobiektyw 200 MP ZEISS APO z sensorem HP9, oferujący zmienny zakres ogniskowych. Trzeci aparat, również 50 MP, pełni funkcję szerokokątną. Z przodu, w centralnym wcięciu ekranu, umieszczono natomiast kamerkę 32 MP – przeznaczoną do selfie i rozmów wideo.
Tak naprawdę, najlepszym stwierdzeniem będzie to, że vivo X200 Pro nie robi złych zdjęć. Nawet jeśli sami się o to postaramy. Aparat główny to klasyczna jednostka, z doskonałym poziomem detali i niskim zaszumieniem nawet w warunkach nocnych. Obiektyw ultraszerokokątny pozwala na złapanie świetnych kadrów i prezentuje nienaganną jakość zdjęć. Perełka to natomiast teleobiektyw z zoomem, który funkcjonalnie zamienia nasz telefon w lornetkę. Poziom przybliżenia jest wręcz niesamowity, a to jak smartfon utrzymuje przy tym detale wręcz zachwyca. Z mojego okna mogłem dokładnie zobaczyć witraże w kościele oddalonym w linii prostej o ponad 800 metrów. Genialne wrażenie robią też zdjęcia makro. Za to kamerka selfie jest raczej przeciętna i spodziewałbym się czegoś lepszego w tej klasie smartfona.
Warto na moment zatrzymać się też przy samej aplikacji aparatu. Już po uruchomieniu widać, że producent zadbał o dodatkowe funkcje jak tryb krajobrazu czy ulepszona długa ekspozycja. Na ekranie aplikacji łatwo przełączyć się pomiędzy ultraszerokim kątem (0.6x) a zoomem peryskopowym (3.7x), a kolejne tryby – takie jak Portret – dostępne są po przesunięciu w bok. Pojawia się też ikonka makro i opcje korekty stylu kolorów. Dodatkowe funkcje, jak tryb poklatkowy czy zdjęcia w pełnej rozdzielczości, dostępne są w zakładce „Więcej”. Całość jest naprawdę przemyślana i bardzo przyjemna w codziennym użytkowaniu. Jeśli nadejdzie idealny moment to nie będziecie się zastanawiać jak włączyć daną funkcję, tylko zrobicie to jednym kliknięciem.
Warto?
vivo x200 Pro to prawdopodobnie najlepszy smartfon fotograficzny na rynku i jeśli jesteście miłośnikami fotografii mobilnej to na pewno będziecie z tego zakupu bardzo zadowoleni. Tak naprawdę jedyną „poważną” wadą jest tutaj zaporowa cena (5200 zł) i fakt, że to smartfon z końcówki 2024 roku, który zaliczył późną premierę w Polsce. Pomijając te dwa aspekty to idealny model z najwyższej półki.
Zobacz też:
Jaki mały smartfon wybrać? Najlepsze telefony z małym ekranem.
Składany smartfon – czy warto go kupić? Jaki model wybrać?