Kilka dni temu informowaliśmy, że dyski WD My Book Live musiały zostać odłączone od internetu. W przeciwnym razie mogłeś stracić dane. Teraz WD w końcu udzieliło realnego komentarza w tej sprawie.
Użytkownicy skarżyli się, że dyski sieciowe WD My Book Live gubią dane. Niektórzy stracili swoje pliki, w niektórych przypadkach dyski zostały sformatowane do ustawień fabrycznych. Oczywiście dane zostały usunięte bez zgody i wiedzy użytkowników. To duży problem dla firmy, bo jeśli nie możesz przechowywać danych, często kopii zapasowych, bezpiecznie na danym dysku, to jaki sens ma jego zakup?
Producent radził, aby odłączyć dyski od internetu. W ten sposób zyskamy pewność, że dane nie zostaną usunięte. Jednocześnie WD nie wierzyło, że mogło dojść do ataku i że serwery firmy mogły zostać naruszone. A jednak!
My Book Live zaatakowane przez malware
Terabajty danych, lata wspomnień i pamiątek, miesiące pracy – wszystko stracone. Użytkownicy nie mogli nawet zalogować się na swoje konta w My Book Live, bo ich hasła przestały działać.
Sprawdź: PCIe 5.0
WD w końcu zbadało przyczynę problemu i teraz firma twierdzi, że winę ponosi atak oprogramowania malware. W wydanym oświadczeniu czytamy, że niektóre urządzenia zostały zhakowane, chociaż producent nie wyjaśnia, w jaki sposób doszło do ataku. Na razie wiemy jedynie, że powinniśmy odłączyć urządzenia od internetu. A co z osobami, które straciły dane?
Jeszcze nie wiadomo. Być może WD jakoś odzyska te pliki. Jeśli nie, prawdopodobnie firmę czekają pozwy w sądzie. Nie zdziwi nas również, gdyby okazało się, że WD zaoferuje poszkodowanym użytkownikom usługę odzyskiwania danych, oczywiście za darmo.
Zobacz też:
Standard NVMe 2.0 obsłuży dyski twarde PCIe
W Chinach produkowane są już dyski SSD do kopania kryptowalut
Źródło: Engadget.com