Holenderska firma Lightyear zaprezentowała nowy samochód elektryczny – 0. Twierdzą, że będziemy musieli ładować go kilka razy do roku.
Czy samochody elektryczne są przyszłością motoryzacji? Cóż, zdecydowanie tak, głównie dlatego, że liczne regulacje już w ciągu najbliższych 10 lat znacznie utrudnią produkcję, kupno i eksploatacje modeli benzynowych. Niestety, wciąż nie rozwiązaliśmy wielu podstawowych problemów, a jednym z nich jest konieczność częstego ładowania.
Elektryczne pojazdy nie tylko mają znacznie niższy zasięg niż modele benzynowe, ale ich ładowanie trwa również znacznie dłużej niż tankowanie. Do tego dochodzą problemy z infrastrukturą – stacje paliw są już wszędzie, a ładowarki (jeśli nie mieszkamy w Norwegii) to wciąż rzadkość w mniejszych miastach i na trasie.
Tymczasem, Holenderski producent zapowiedział właśnie bardzo ciekawy model, który idealnie sprawdzi się do podróżowania po mieście. Ich Lightyear 0 będzie wymagał ładowania zaledwie kilka razy do roku. No, tak długo jak nie przekroczymy granicy 35 kilometrów dziennie. Jak to możliwe?
Sprawdź: Mój Elektryk – najlepsze samochody elektryczne z dotacją
To bardzo proste, Lightyear 0 pokryty jest aż 5 metrami paneli słonecznych, które będą w stanie efektywnie ładować samochód podczas postoju i uzupełniać energię podczas jazdy. Oczywiście, zdecydowanie lepiej sprawdzi się on na południu Hiszpanii niż w Polsce.
W dodatku, bardzo dobrze prezentuje się również maksymalny zasięg. Lightyear 0 ma akumulator o pojemności 60 kWh, ale dzięki niskiej masie i wysokiej aerodynamice zużywa jedynie 10,5 kWh/100 km przy prędkości 110 km/h. Oznacza to, że w słoneczny dzień przejedzie nawet 650 kilometrów na jednym ładowaniu!
Nie wiadomo, kiedy model zadebiutuje w sklepach, ale znamy już cenę. Cóż, tanio nie jest – to 250 tysięcy euro.
Zobacz też:
Audi wprowadzi mikropłatności i DLC do swoich samochodów?
Alibaba ruszyła z produkcją własnego samochodu elektrycznego
Sony stworzy samochody elektryczne we współpracy z Hondą