mObywatel ma sporo zalet, ale i liczne wady. Jak się okazuje, łatwe oszustwa są niewątpliwie jedną z tych drugich.
Oszustwa związane z fałszywymi wersjami aplikacji mObywatel stają się coraz bardziej powszechne. Nic zresztą dziwnego, to banalnie wręcz proste. Fałszywe aplikacje, oferowane głównie na zamkniętych grupach i w mediach społecznościowych, są niemal nie do odróżnienia od oryginału, co umożliwia użytkownikom podszywanie się pod inne osoby. Teoretycznie sprawdzenie tego nie powinna być zbyt skomplikowane. W urzędzie czy na policji nie ma szans. Ale w sklepie, żeby kupić piwo? Bez problemu. Dlatego też, to młodzi ludzie są głównym targetem tych ofert.
Jak informuje serwis Demagog, oszuści nie ograniczają się wyłącznie do sprzedaży gotowych aplikacji. W sieci dostępne są również skrypty imitujące mDowód, a za około 60 zł można nabyć oprogramowanie wiernie odwzorowujące interfejs oficjalnej aplikacji. Tak naprawdę to technicznie rzecz biorąc to nawet nie podrabiany dowód, a inna aplikacja.
Oczywiście fałszerstwo jest banalnie wręcz proste do ujawnienia. Wystarczy zeskanować kod QR. Tylko nie każdy to robi. Kupno alkoholu przez nastolatki to jedno, ale przy głosowaniu w wyborach robi się już większy problem. System jest niestety nieco nieszczelny. Ale z drugiej strony dowody kolekcjonerskie to też chleb powszedni i jakoś system się jeszcze nie rozpadł. Rząd zapowiedział kampanię informacyjną mającą na celu edukację obywateli w zakresie sprawdzania mDowodu, jednak brak kompleksowych rozwiązań prawnych sprawia, że problem może się nasilać.
Zobacz też:
mObywatel już wkrótce otrzyma bardzo ważną funkcję
Netflix znów podnosi swoje ceny. Co z Polską?
mObywatel ale dla całej Unii Europejskiej? Najwcześniej w 2030