Tesla oficjalnie wystartowała z usługą Robotaxi. Co prawda spóźnioną i niezwykle lokalną, ale chyba się jednak liczy.
Robotaksówki jeżdżą już od dawna po ulicach. W San Francisco i Los Angeles stanowią już normalny element krajobrazu. Problem w tym, że zrobiła je firma Waymo a nie Tesla, która od dawna to zapowiadała. Niemniej, po wieloletnim opóźnieniu w końcu się udało. Pierwsze autonomiczne przejazdy odbywają się już w Austin, jednak działają na bardzo ograniczonym obszarze. Samochody poruszają się wyłącznie w ramach tzw. geofencingu, czyli po ściśle wytyczonym terenie. Flota testowa jest póki co skromna – liczy od 10 do 20 egzemplarzy Modelu Y.
Choć usługa działa testowo, pierwsi użytkownicy mają już możliwość przejażdżki bez kierowcy. Przejazdy zamawiane są poprzez dedykowaną aplikację mobilną, która obecnie dostępna jest wyłącznie na iPhone’y. Tesla uruchomiła także stronę internetową, gdzie można zapisać się na listę oczekujących, gdy usługa zacznie działać również w innych miastach. Ale kiedy to nastąpi? Tego absolutnie nie wiadomo.
Koszt przejazdu Robotaxi może być sporym zaskoczeniem – wynosi zaledwie 4,2 dolara, czyli około 16 złotych. Co ważne, jest to cena stała, niezależna od długości trasy. To całkiem przyjemny chwyt marketingowy, który na pewno zachęci do przejazdów. Kosztuje to mniej niż Uber w Polsce, więc chyba warto.
Jest jednak jedno ale, takie spore. W Waymo faktycznie siadamy do autonomicznej taksówki. Ale chociaż Robotaxi Tesla to pojazd autonomiczny, to pasażer nie podróżuje samotnie. Na przednim siedzeniu obecny jest pracownik Tesli, którego zadaniem jest zapewnienie bezpieczeństwa.
Zobacz też:
Tesla dostaje w Chinach setki mandatów przez autopilota.
Protector – Uber, tylko że z uzbrojoną ochroną podbija USA.
Tesla traci miliardy dolarów – sprzedaż się załamała