Pisaliśmy niedawno o tym, jak policjanci sprytnie wykorzystują prawa autorskie, aby uniknąć publikacji nagrania z ich udziałem w Internecie. To jednak tylko wierzchołek góry lodowej problemów z algorytmami wykrywającymi rzekomo nielegalną muzykę.
Filtry wyłapujące nielegalnie udostępniane treści audio w Internecie stały się coraz bardziej skuteczne na przestrzeni ostatnich lat. Ich konstrukcja jest jednak niezwykle problematyczna – zamiast na dokładność stawiają na ilość. Z ich punktu widzenia, znacznie bardziej opłacalne jest usunięcie 10 filmów w którym tylko jeden był faktycznie nielegalny, niż przeoczenie chociażby jednego z nich.
Najbardziej poszkodowaną grupą twórców okazują się przez to osoby chcące dyskutować i oceniać muzykę w swoich filmach. Dzisiaj praktycznie nie tworzy się już tego rodzaju programów – algorytmy błyskawicznie je usuwają.
Jak wybrać program do tworzenia muzyki – ranking najlepszych DAW
Dodatkowo, problemy mają również muzycy chwalący się swoją grą online. Czasami prowadzi to do gigantycznych absurdów. Pewien pianista został zablokowany na YouTube, po tym jak opublikował w Internecie film, na którym gra symfonię Beethovena.
Utwór jest oczywiście w domenie publicznej, nie chronią go już prawa autorskie, ale algorytmy uznały, że jest to kopia jednego z wykonania tego utworu przez innego pianistę. Czyli oczywiście naruszenie praw autorskich.
Krytyka, komentarze, edukacja muzyczna czy własna aranżacja to dziedziny w których możemy legalnie wykorzystywać części utworów muzycznych. Niestety, algorytmy nie wydają podzielać się tego zdania. Prowadzi to właśnie do tak absurdalnych rzeczy jak policjanci puszczający The Beatles podczas interwencji.
Zobacz też:
Donald Trump i Mark Zuckerberg w jednym teledysku?
Twitter rozważa wprowadzenie abonamentu
Outlook z obsługą emocji, czyli zareaguj na e-maila
Źródło: EFF
Grafika: Knowledge