Apple wpadło na całkiem innowacyjny pomysł. Będą aktualizować swoje smartfony jeszcze przed wyjęciem ich z pudełka.
Długie wsparcie to jeden z czynników na który coraz częściej zwracają uwagę kupujący. Nic zatem dziwnego, że standardem w branży są już przynajmniej 4 lata. Apple poszło jednak o krok dalej – chcą wyeliminować jeszcze jedną niedogodność. Tym razem padło na konieczność aktualizacji telefonu po pierwszym uruchomieniu. To dość naturalne – przeleżał on pewien czas w pudełku wyłączony, a przez ten czas wydano wiele aktualizacji oprogramowania. Niestety ich instalacja zajmuje sporo czasu, co psuje podobno doświadczenia związane z kupnem nowego telefonu.
Sprawdź: Jak dbać o baterię w telefonie?
Apple chce, żeby iPhone był gotowy do użycia od razu po wyjęciu z pudełka. Pozostaje tylko pytanie – jak to zrobić? Czy da się zaktualizować zdalnie wyłączony telefon? Niestety, to nie jest wykonalne. Wpadli jednak na pewien ciekawszy pomysł. iPhone’a da się zaktualizować zdalnie, ale odległość musi być bardzo mała, konkretniej pudełko trzeba położyć na specjalnej podkładce, w które wyposażone zostaną autoryzowane sklepy.
Niestety, Apple nie zdradziło szczegółów swojej technologii. A szkoda, całość brzmi bardzo intrygująco i lekko wręcz niepokojąco. Pozostaje tylko pytanie, czy to naprawdę najpotrzebniejsza na świecie technologia. Ale najwidoczniej tak, skoro w ogóle nad nią pracowano. Drugie pytanie to to, czy uda się wyposażyć w nią większość sklepów Apple czy może tylko wybrane autoryzowane salony. Ale to już mało istotne szczegóły.
Zobacz też:
Vision Pro, czyli gogle od Apple kupimy tylko z kwitkiem od lekarza?
iPhone 15 i samochód BMW? Lepiej uważaj na to połączenie!
iPhone 15 z USB-C? Tak, ale z absurdalnie wręcz przestarzałym