Audacity zmieni już wkrótce swoją politykę prywatności. Problem w tym, że zmiany są wręcz absurdalne!
Od kilku miesięcy, najpopularniejszy darmowy edytor audio ma nowego właściciela – Muse Group. Niestety, postanowił on zmienić dość drastycznie politykę prywatności, która pozostała niezmieniona od niemal 20 lat. Użytkownicy są oburzeni propozycją – nic dziwnego, wygląda strasznie!
Audacity to dość prosty edytor audio oparty na otwartym kodzie źródłowym. Mogłoby się wydawać, że nie potrzebuje on zbyt rozwiniętej polityki prywatności. Przecież nie musimy nawet zakładać konta, żeby go używać. Wystarczy pobrać go ze strony i poświęcić kilka godzin na naukę obsługi.
Zobacz: Najlepsze programy do tworzenia muzyki
Niestety, nowy właściciel Audacity, czyli Muse Group jest innego zdania. Już wkrótce program będzie uprawniony do zbierania danych niezbędnych do egzekwowania prawa, postępowania sądowego i żądań władz. Brzmi słabo? To jeszcze nie wszystko! W nowej polityce możemy przeczytać również:
Audacity może udostępniać dane osobowe wszelkim kompetentnym organom ścigania, organom regulacyjnym, agencji rządowej, sądowi lub innej stronie trzeciej, jeśli uważamy, że ujawnienie ich jest konieczne. Dane mogą być również udostępniane potencjalnym nabywcom i klientom biznesowym.
To dość wysokie wymogi jak na edytor audio, prawda? Pozostaje jednak pytanie: jakie dane może właściwie zbierać o nas Audacity. Niestety nie jest to dokładnie sprecyzowane. Niemniej, lepiej uważajmy, jeśli pracujemy z mikrofonem, niemal na pewno może nas słuchać, a przynajmniej ma już do tego pełne prawo.
Użytkownicy słusznie zauważyli, że Audacity zmieniło się tak naprawdę w spyware. Na szczęście, jest to oprogramowanie open-source. Część współtwórców zapowiedziała już oddzielenie forka – czyli nowej niezależnej wersji programu.
Zobacz też:
Szyfrowanie danych w Windows 10 – jak to robić skutecznie?
WhatsApp jednak pozwoli na niezaakceptowanie nowej polityki
Roland Go:Mixer Pro-X – mikser audio dla streamerów i nie tylko