• Ostatnia modyfikacja artykułu:2 godziny temu

Intel jest już częściowo państwową firmą. Rzad USA zdecydował się na interwencyjny skup akcji i częściowe upaństwowienie.

Intel w ostatnich miesiącach intensyfikuje działania mające pomóc firmie wyjść z kryzysu. A jakby nie patrzeć, wsparcie ze strony rządu USA może stać się początkiem nowego modelu współpracy między państwem a sektorem technologicznym. Administracja Donalda Trumpa ogłosiła, że część środków z ustawy CHIPS Act zostanie przekierowana na wzmocnienie krajowej produkcji półprzewodników i zmniejszenie zależności od importu. Wszystko fajnie, ale chyba nikt nie spodziewał się jak to się skończy.

W piątek ogłoszono przełomowe porozumienie – rząd USA obejmie 10% akcji Intela. Pakiet nie daje prawa do miejsc w zarządzie, ale otwiera drogę do podobnych rozwiązań wobec innych amerykańskich firm technologicznych. Zgodnie z komunikatem prasowym, rząd zainwestuje w akcje zwykłe Intela 8,9 mld dolarów. Spółka podkreśliła, że to wyraz zaufania do jej misji wspierania „kluczowych priorytetów narodowych” oraz budowania silnej, krajowej bazy produkcji półprzewodników. Wieści o inwestycji podbiły kurs Intela na giełdzie o 6,6%.

Nowa inwestycja rządu finansowana jest z dwóch źródeł: 5,7 mld dolarów w postaci niezapłaconych jeszcze grantów w ramach CHIPS and Science Act oraz 3,2 mld dolarów z programu Secure Enclave Departamentu Obrony, wspierającego amerykańską produkcję chipów. Wliczając wcześniejsze wsparcie (2,2 mld dolarów), Intel otrzyma łącznie 11,1 mld dolarów.

To nietypowy krok. Przejęcie udziałów w prywatnej spółce przez rząd federalny zdarza się w USA rzadko. Zwykle w momentach poważnych kryzysów lub wojen. Ale no dobrze, mamy niby wojnę handlową.

Zobacz też:
Intel ma problem – Samsung podkupuje pracowników.
T1 Phone od Trumpa to rebrandowany chiński sprzęt.
Nvidia i AMD mogą jednak handlować z Chinami.

Oceń ten post