Quibi był prawdopodobnie od samego początku skazany na porażkę. Nieźle brzmiał jako pomysł, który miał przyciągać inwestorów, ale nie odpowiadał na realną potrzebę rynku.
Przypomnijmy, że był to serwis streamingowy dostępny tylko dla urządzeń mobilnych. Chciał konkurować np. z Netfliksem i HBO Go. Zamiast udostępniać długie filmy czy wielosezonowe seriale, Quibi oferował dostęp do seriali, których każdy odcinek trwał maksymalnie 10 min. Czyli coś do obejrzenia “na szybko” na telefonie.
Przykładowy trailer – The Stranger z Quibi
Firma zgromadziła sporo kapitału od inwestorów, a na rynku działała mniej więcej pół roku. Teraz trafia w ręce amerykańskiej platformy Roku, gdzie będzie działać jako bezpłatny kanał z treściami, wspierany reklamami.
Treści opracowane przez Quibi w większości trafią do Roku i zasilą bazę o wiele większej platformy. Większość materiałów to seriale, choć są też dokumenty i reality TV.
Podobne: The Mandalorian najczęściej piraconym filmem w 2020
Dodatkowo firma pracowała nad nowymi treściami. Roku przejmie nie tylko dotychczasowe nagrania, ale również to, co było zaplanowane i jest w fazie produkcji. Jak poinformowało Roku, użytkownicy mogą więc oczekiwać również wielu nowości, które nie były jeszcze dostępne w żadnym miejscu.
Tylko treści, reszta nie ma znaczenia
Roku przejmuje wyłącznie treści, nie zaś technologię Quibi. Co ciekawe, firma oferowała jedną interesującą funkcję – w zależności od tego, jak użytkownik trzymał telefon (pionowo lub poziomo), materiał wideo był odpowiednio kadrowany. Nie było to jednak na tyle nadzwyczajne, aby Roku chciało dodatkowo płacić za tego typu rozwiązanie.
Żadna z firm nie podała wartości transakcji, ale zaufane źródła twierdzą, że było to mniej niż 100 mln dol. Jednocześnie Quibi była wyceniana na 1,75 mld dol., niemniej startupy często mają tak astronomiczne wyceny.
Roku przejmuje wiele interesujących treści, z popularnymi aktorami i gwiazdami, np. z takimi osobami jak Christoph Waltz, Idris Elba, Anna Kendrick, Liam Hemsworth, a także Kevin Hart. Firma planuje emitować wszystkie treści na kanale z reklamami, wierząc że inwestycja szybko się zwróci.
Sprawdź: HBO Max trafia na PlayStation 5
Finalnie warto zauważyć, że nawet jeśli wydamy bardzo dużo środków na treści i zatrudnimy gwiazdy znane na całym świecie, ciągle nie gwarantuje to sukcesu. Jeśli nie ma na coś rynku, żadne pieniądze tego nie zmienią.
Źródło: Ars Technica.com