Tesla musi udostępnić wszystkie dane o swoim autopilocie agencji rządowej USA. Wszystko po to, aby dokładnie zbadać serię niebezpiecznych wypadków.
Bez wątpienia, Tesla nie ma ostatnio zbyt dobrej passy, jeśli chodzi o autopilota. Ich jeszcze kilka lat temu flagowy produkt jest dalej niedokończony i wadliwy. Co znacznie gorsze – inni producenci samochodów zaczynają zostawiać firmę Elona Muska daleko w tyle. A nie tak przecież miało być, od początku reklamowali się jako pionierzy.
Zobacz: Samochód z automatem – jak nim jeździć?
Niestety, sam Elon Musk przyznał, że autopilot ich trochę przerósł i jest znacznie trudniejszym zadaniem niż zakładali na początku. Co znacznie gorsze, w fazie testowej zaczęły pojawiać się wypadki. Agencja ds. Bezpieczeństwa Drogowego w USA nakazała więc przekazać im wszystkie dane o ich oprogramowaniu. Muszą zbadać, czy aby na pewno jest ono bezpieczne.
Tesla nigdy nie była jeszcze tak dokładnie sprawdzana
Przede wszystkim chodzi tutaj o serię dość dziwnych wypadków, w których Tesla z autopilotem uderzyła w zaparkowane samochody. W sumie stało się to już 12 razy, a najnowszy incydent miał miejsce w tę niedzielę. Agencja zbada dokładnie, co konkretnie było powodem takiego zachowania autopilota.
Oprócz tego, Agencja ds. Bezpieczeństwa Drogowego zażądała od Tesli wszystkich danych sprzedażowych na terenie USA. Chcą poznać wszystkie incydenty związane z autopilotem, nawet jeśli te były zgłaszane tylko i wyłącznie do firmy. Jedno jest pewne – Tesla będzie miała bardzo stresujące tygodnie. Zaczęło się gigantyczne trzepanie wszystkich papierów, a to zawsze zły PR i duże koszty dla firm.
Zobacz też:
Tesla Cybertruck kolejny raz opóźniona – produkcja ruszy w 2022
Tesla zapłaci użytkownikom 1,5 mln dolarów odszkodowania
Elon Musk przyznaje: autopilot to cięższa sprawa niż myślałem