Donald Trump niespodziewanie wprowadził zmiany w programie National Electric Vehicle Infrastructure. Nie będzie już rozbudowy sieci stacji ładowania.
Program National Electric Vehicle Infrastructure (NEVI), miał przeznaczyć 5 miliardów dolarów na rozwój sieci stacji ładowania pojazdów elektrycznych w całych Stanach Zjednoczonych. W piśmie z 6 lutego rząd nakazał stanowym departamentom transportu wstrzymanie wydatkowania funduszy do czasu ogłoszenia nowych wytycznych. Departament Transportu potwierdził, że około 400 milionów dolarów z przydzielonych środków nadal może zostać wykorzystana. Co jednak z tego, jeśli przyszłość pozostałych 90% budżetu pozostaje niepewna.
Zatrzymanie inwestycji w infrastrukturę ładowania może spowolnić rozwój rynku pojazdów elektrycznych, zwłaszcza w rejonach, gdzie odległości między miastami są znaczne. Podczas gdy bardziej progresywne stany, takie jak Illinois czy Maryland, zamierzają kontynuować wdrażanie własnych projektów, konserwatywne regiony, jak Wyoming, mogą nawet zwrócić niewykorzystane środki.
Sprawdź: Uchwyt na telefon do samochodu – jak wybrać najlepszy?
Posunięcie Trumpa wywołało ostrą krytykę ze strony ekspertów prawnych i przedstawicieli branży. Podkreślają oni, że fundusze NEVI zostały zatwierdzone przez Kongres, a administracja prezydenta nie ma uprawnień do ich blokowania. Ale czasy takie, że kto by się tym przejmował, prawda? Niemnie realnie na to patrząc, sprawa trafi do sądu i decyzja rządu zostanie unieważniona.
Swoją drogą, to też pierwsze większe starcie na linii Trump-Elon. W kontekście bliskiej współpracy Trumpa z Elonem Muskiem, właścicielem Tesli i jednym z największych zwolenników elektromobilności w USA blokada jest bardzo, ale to bardzo niespodziewana. W końcu bardzo mocno ugodzi to w jego interesy i sprzedaż samochodów. Brak infrastruktury to jedna z największych przeszkód zniechęcających do kupna elektryka.
Zobacz też:
Tesla Roadster pomylona z… asteroidą
TSMC podniesie ceny przez cła Trumpa?
Cybertruck to porażka? Tesla wstrzymuje produkcję
