Czy Twitter już do końca zwariował? Serwis wprowadził limit… dziennego wyświetlania postów.
Jak zapewne doskonale wiecie, Twitter zmienił niedawno właściciela i jest nim Elon Musk. Szybko pojawiły się jednak pierwsze problemy – przede wszystkim, podejmowane przez niego decyzje okazały się mocno kontrowersyjne. Najpierw przeszliśmy przez zmianę systemu weryfikacji, czyli słynny niebieski znaczek. Potem zwolnienie większości zespołu i niepłacenie czynszu za biuro.
Tym razem, serwis zaskoczył nawet największych wizjonerów. Twitter wprowadził dzienny limit wyświetlanych postów. Tak, nie ma tutaj pomyłki – wyświetlanych a nie pisanych. I tak, mówimy tutaj o darmowym serwisie, który utrzymuje się w większości z reklam. I owszem, ograniczyli właśnie to, ile reklam będą mogli obejrzeć użytkownicy.
W dodatku, limity są naprawdę surowe! Nowe konta obejrzą jedynie 300 postów dziennie, co odpowiada około 15 minutom dość szybkiego scrollowania. Zwykli użytkownicy mają do dyspozycji 600 postów, co starczy góra na pół godziny. Jeśli kupimy jednak słynny niebieski znaczek, to limit wzrasta do 6000 postów, co pozwala już na całkiem solidne Twitterowanie.
Na szczęście, nie są to zmiany na stałe. Twitter zmaga się podobno z problemami wydajnościowymi. Limity będą sukcesywnie podnoszone i prawdopodobnie znikną w ciągu najbliższych tygodni. Tak czy inaczej, to chyba największy strzał w kolano jaki zaliczył portal od czasu zmiany władzy. Po raz pierwszy stał się on naprawdę bezużyteczny dla większości użytkowników. Jedna zmiana zostanie jednak na pewno na stałe – aby cokolwiek zobaczyć, musimy się zalogować.
Zobacz też:
Elon Musk i Mark Zuckerberg zawalczą w formule MMA?
Twitter skończy na bruku? Elon Musk nie płaci czynszu
Google News nie przetrwało marszu Wagnerowców na Moskwę