NASA ma dla nas kolejną złą wiadomość. Kosmiczny teleskop Jamesa Webba wystartuje z kolejnym, choć dość niewielkim, opóźnieniem.
Bez wątpienia, start nowego kosmicznego teleskopu to jedno z najważniejszych wydarzeń dla wszystkich miłośników eksploracji kosmosu. Od dawna naszym jedynym „oknem” na wszechświat jest bardzo wiekowy teleskop Hubble’a. Problem w tym, że sprawuje się już coraz gorzej – to bardzo wiekowe i zużyte urządzenie u kresu swojej wytrzymałości.
Już wiele lat temu stało się jasne, że Hubble nie wytrzyma zbyt długo i konieczny jest jego następca. Teleskop Jamesa Webba teoretycznie nim jednak nie będzie. Powód jest bardzo prosty – Hubble rejestruje obraz w świetle widzialnym i ultrafiolecie. James Webb będzie robił to jedynie w podczerwieni. Oczywiście nie oznacza to absolutnie, że urządzenie będzie gorsze! Będzie po prostu nieco inne.
Na prawdziwego następcę Hubble’a będziemy musieli poczekać aż do 2025. NASA wyniesie wtedy na orbitę teleskop ATLAST, który będzie rejestrował obrazy w każdym możliwym spektrum. Na szczęście, teleskop Jamesa Webba wystartuje nieco szybciej.
NASA planowała już od dawna start na 22 grudnia tego roku. Niestety, pojawił się kolejny problem z modułem komunikacyjnym, przez który całe wydarzenie raz jeszcze zostało przesunięte. Prawdopodobnie mówimy tutaj o 24 grudnia, opóźnienie nie jest więc katastrofalne, ale nie wiadomo czy na tym się skończy.
Ciężko jednak nie zauważyć, że pierwsze prace nad teleskopem Jamesa Webba ruszyły już w 1996. Zgodnie z pierwotnym harmonogramem, powinien być na orbicie już od 18 października tego roku.
Zobacz też:
NASA przywróciła do życia kosmiczny teleskop Hubble’a
NASA zaliczyła udany start misji DART – “zestrzelą” asteroidę!
SpaceX jest zagrożone bankructwem?