Midjourney kończy z darmową wersją próbną. Ich zdaniem oprogramowanie zaczęło być już zbyt mocno nadużywane.
Bez wątpienia, Midjourney to obok ChatGPT najpopularniejsza sztuczna inteligencja dostępna w internecie. Za jej pomocą możemy generować obrazy jedynie na podstawie tekstu. Wpisując więc „pejzaż mazur w stylu Moneta” otrzymamy dokładnie taki rysunek. W dodatku, całość zajmie jedynie kilka chwil.
Oczywiście, wokół Midjourney bardzo szybko powstało wiele kontrowersji. Przede wszystkim, oburzyli się artyści, nic zresztą dziwnego AI zagroziło im utratą pracy. Po co płacić przecież komuś za rysunek, jeśli możemy wygenerować go w kilka minut samodzielnie. Sprawa miała jeszcze drugie dno – AI nie nauczyło się przecież rysować z niczego. Przeanalizowało za to mnóstwo obrazków w internecie, często bez wiedzy autorów.
Sprawdź: Czy sztuczna inteligencja zabierze ci pracę?
Ostatnimi czasy nowa aktualizacja zmieniła jednak zasady gry. Midjourney jest już w stanie tworzyć fotorealistyczne obrazy wyglądające jak prawdziwe zdjęcia. We wpisywanym tekście możemy określić nawet jakim aparatem miało być ono „zrobione” i określić ogniskową i inne parametry. Efekt jest dość prosty do przewidzenia – internet zalała fala fałszywych zdjęć.
Część z nich jest dość prosta do zweryfikowania. Nikt nie uwierzy przecież w zdjęcie papieża Franciszka bawiącego się w klubie techno wśród młodzieży. „Zdjęcia” z aresztowania Donalda Trumpa trafiły jednak na bardziej podatny grunt i wywołały trochę kontrowersji. Dokładnie z tego powodu Midjourney rezygnuje z darmowej wersji próbnej. Jeśli wciąż będziemy chcieli używać tego narzędzia to musimy opłacić abonament w wysokości 10 dolarów miesięcznie.
Zobacz też:
ChatGPT jest już zintegrowany z kolejną znaną przeglądarką
Bard – AI od Google popełniło błąd podczas prezentacji
ChatGPT stworzył grę logiczną w stylu Sudoku