• Ostatnia modyfikacja artykułu:5 miesięcy temu

Unia Europejska zamierza nałożyć dodatkowe cła na chińskie samochody elektryczne. Wszystko po to, aby chronić się przed konkurencją.

UE oświadczyła, że ​​wprowadza dodatkowe podatki na chińskie samochody elektryczne, aby chronić producentów z Unii. Niektórzy politycy i europejscy producenci samochodów sprzeciwiają się jednak temu posunięciu w obawie, że może to doprowadzić do odwetu ze strony Chin. Pojawił się też ważny wątek, że kłóci się to z elektromobilnością. To działanie, które trwale podniesie ceny najtańszych modeli, na które mógłby sobie pozwolić przysłowiowy Kowalski.

Oświadczenie UE następuje miesiąc po tym, jak Stany Zjednoczone czterokrotnie podniosły cło importowe na chińskie pojazdy elektryczne. Stanowiło to część szerszego posunięcia rządu USA mającego na celu ograniczenie wpływu Chin na gospodarkę. Unia nie prowadzi jednak aż takiej wojny handlowej z Chinami.

Sprawdź: Jak podłączyć wideorejestrator samochodowy?

Poszło o nieuczciwą konkurencję. Bo ta nie może być uczciwa, jeśli Chiny jako państwo przyznają producentom samochodów absurdalnie duże dotacje. Pozwala im to działać niemal na dumpingowych cenach. A to mogłoby zabić rodzimy rynek. Stawki cła różnią się więc w zależności od tego, czy współpracowali oni w ramach trwającego dochodzenia UE w sprawie dotacji. Pojazdy BYD i Geely zostaną objęte cłami w wysokości od 17,4 do 20 procent, podczas gdy SAIC będzie musiał zapłacić dodatkowe 38 procent podatku.

Wszystko to wygląda jednak dość nieporadnie. Z jednej strony mamy przechodzić na elektryki, ale z drugiej dostajemy 38% cła na najtańsze modele. Jak żyć?

Zobacz też:
Samochody elektryczne z Chin z cłem 100%? Czemu nie!
Unia Europejska zakazuje tradycyjnych projektorów wideo!
Konfiskata samochodu za jazdę po alkoholu – jak jej uniknąć?

Oceń ten post