BLACK+DECKER BXMC400E to mały, ręczny odkurzacz, który może okazać się bardzo użyteczny w naszym domu. Recenzja była więc czystą (żart zamierzony) przyjemnością.
Spis treści
Pierwsze wrażenia
Osobiście lubię, kiedy sprzęt jest prosty w obsłudze i nie muszę czytać długiej instrukcji przed użyciem. Niektórzy producenci wydają się dodawać zawiłe funkcje na siłę, trochę, aby uzasadnić cenę czy może pokazać, że produkt jest nowoczesny. BLACK+DECKER BXMC400E zdecydowanie wyłamuje się z tego schematu. W opakowaniu mamy odkurzacz, instrukcję i zapasowy filtr. Urządzenie jest gotowe do użytku już po pierwszym wyjęciu z pudełka.
Całość jest trochę cięższa niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Mi jakoś specjalnie to nie przeszkadza, a wręcz udowadnia to, że wykorzystano mocniejszy plastik i materiały trochę lepszej jakości. Niemniej, jeśli nie macie zbyt dużo siły w ręku to sprzątanie może was trochę zmęczyć. BLACK+DECKER BXMC400E dobrze leży jednak w dłoni i korzysta się z niego naprawdę wygodnie. Niemniej, nie jest taki superlekki.
Jak z tego korzystać?
Obsługa BLACK+ECKER BXMC400E jest banalnie wręcz prosta. Do dyspozycji mamy dwa przyciski – włącz/wyłącz i zwalniający blokadę pojemnika na odpady. Wystarczy podpiąć go do prądu, włączyć i gotowe. A po wszystkim zwalniamy blokadę i usuwamy śmieci. Nie dało się chyba zrobić tego łatwiej.
Poza zwykłym odkurzaczem mamy też taśmę z UV-C na spodzie urządzenia. Po co? Dezynfekcja UV-C w odkurzaczu działa dzięki zastosowaniu lamp emitujących światło ultrafioletowe o długości fal w zakresie 200-280 nm, które skutecznie niszczą struktury DNA i RNA mikroorganizmów. Gdy promieniowanie UV-C dociera do powierzchni, takich jak dywany, tapicerka czy materace, eliminuje bakterie, wirusy, roztocza i zarodniki pleśni. W skrócie – nie tylko odkurzy, ale też wysterylizuje. Sterylizacja działa tylko przy idealnym poziomym nachyleniu odkurzacza, ale nie musimy się tym przejmować – powie nam to kontrolka na małym ekranie. Jak tylko za mocno go przechylimy to zgaśnie i wiemy, że UV-C nie działa.
Przy okazji, odkurzacz wibruje podczas pracy. I nie nie nie, nie jest to wcale błąd czy niedoskonałość w produkcji. Wibracje są celowe i pomagają podnosić kurz i roztocza z gąszczu materiału. A tam łatwo dotyka je UV-C, a resztki są wciągane. Inaczej cześć zanieczyszczeń mogłaby przetrwać odkurzanie, a tego nie chcemy.
Pozostałe 3 lampki to wskaźnik osuszacza, wskaźnik rolkowy i wskaźnik utradźwiękowy. Gdyby którakolwiek z funkcji przestała działać, lampka natychmiast zgaśnie.
I co, jak działa BLACK+DECKER BXMC400E?
BLACK+DECKER BXMC400E to odkurzacz przeznaczony do powierzchni raczej tekstylnych. Materac, kanapa, siedzenia w samochodzie, fotele, krzesła i tym podobne. Postanowiłem go przetestować zatem z moim uroczym asystentem, którego widzicie na zdjęciu. Piesek Browarek jest z zawodu wyżłem a z wykształcenia zawodowym gubicielem sierści i wnosicielem piachu na łóżka i kanapy. Bardzo szybko stworzył więc doskonałe warunki testowe.
I co? BLACK+DECKER BXMC400E działa naprawdę świetnie. Używa się go bardzo wygodnie, chodzi płynnie i w ogóle się nie zacina. A efekt? Przechodzący najśmielsze oczekiwania – łóżko i kanapa po dwóch pełnych przeciągnięciach wyglądają jak nowe. Odkurzacz doskonale radzi sobie z siercią, piachem i innymi zabrudzeniami. Robi to też znacznie lepiej niż klasyczne urządzenie nieprzystosowane do odkurzania materiału.
W samochodzie BLACK+DECKER BXMC400E również poradził sobie znakomicie. Niemniej tutaj doszedłem do wniosku, że wszystko strasznie psuje fakt, że nie jest bezprzewodowy. Niestety, w przypadku ręcznych modeli, kabel jest dużym ograniczeniem. Na szczęście jest na tyle długi, że w domu nie będzie stanowiło to problemu. Ale w samochodzie musiałem się trochę nagimnastykować. Niemniej było warto, bo efekt okazał się znakomity. Znacznie lepszy niż na klasycznych odkurzaczach na monety na stacjach benzynowych. Właściwie to poprawnym terminem byłoby tutaj „nieporównywalnie lepszy” bo to absolutnie inna klasa czystości
Warto?
BLACK+DECKER BXMC400E kosztuje nieco ponad 400 złotych i jak na to co oferuje, to wydaje mi się, że jest to zakup bez mrugnięcia okiem. Jeśli zastanawiacie się czy potrzebujecie odkurzacza do kanapy, łózka czy fotela to odpowiadam – potrzebujecie, nawet jeśli jeszcze o tym nie wiecie. Jest mały, poręczny, łatwo schowa się w szafie, a już 10 minut tygodniowo sprawi, że wasze mieszkanie odżyje zupełnie nową czystością. Jak dla mnie, strzał w mocne 9, a 10 byłoby, gdyby był bezprzewodowy. Niemniej wtedy nie kupilibyśmy go już za taką fajną kwotę.
Jeśli jesteście natomiast alergikami i nie lubicie się z roztoczami, to powinniście kupić go tydzień temu. UV-C znakomicie czyści nasze łóżko z drobin będących poza zasięgiem jakiegokolwiek innego odkurzacza.
Materiał Sponsorowany
Zobacz też:
Odkurzacz do basenu – jak wybrać odpowiedni?