• Ostatnia modyfikacja artykułu:14 godzin temu

Google kupiło 200 megawatów nieistniejącej energii. W dodatku, nikt ich nie oszukał – podjęli bardzo dobrą decyzję.

Google, ogłosiło współpracę z firmą Commonwealth Fusion Systems (CFS) z Massachusetts. Jej celem jest stworzenie pierwszej działającej elektrowni fuzyjnej w ciągu kilku najbliższych lat. Na mocy nowo podpisanego porozumienia, firma zobowiązała się do zakupu 200 megawatów energii od CFS.  To ilość wystarczająca do zasilenia około 200 tysięcy gospodarstw domowych w USA. Problem w tym, że ta energia jeszcze nie istnieje. Zanim do tego dojdzie, CFS musi najpierw zbudować prototypową elektrownię opartą na reaktorze tokamak, a następnie przystąpić do realizacji pełnowymiarowej instalacji komercyjnej w stanie Wirginia. Trochę pracy więc jeszcze przed nimi.

Dlaczego Google stawia na coś, co wciąż istnieje jedynie w planach i laboratoriach? Jak wyjaśnia Michael Terrell, dyrektor ds. energii i polityki klimatycznej firmy, ma to być sygnał dla całej branży: inwestycje w fuzję to nie pieśń odległej przyszłości, lecz realny kierunek działań. W obliczu gwałtownie rosnącego zużycia prądu przez centra danych – głównie napędzane sztuczną inteligencją – firma poszukuje stabilnych i ekologicznych źródeł energii. Jak wynika z raportu zrównoważonego rozwoju za 2024 rok, zużycie energii w centrach danych Google sięgnęło 30,8 miliona megawatogodzin. A to oznacza niemal dwukrotny wzrost w porównaniu z rokiem 2020.

Google nie jest w tym wyścigu osamotnione. Microsoft również zainteresował się fuzyjnym potencjałem i postawił na startup Helion Energy, licząc na dostęp do pierwszych megawatów już w 2028 roku.

Zobacz też:
Meta stawia nowe centrum danych… i olewa już klimat?
Google zapłaci olbrzymią karę za rażące naruszenie prywatności.
Meta inwestuje miliardy w elektrownie jądrową.

Oceń ten post