Raz na jakiś czas, popularne markety na terenie całego kraju, wprowadzają do swojej oferty produkty takie jak prostownice, suszarki czy też lokówki. W ostatnim czasie sytuacja ta miała miejsce w Lidlu, jednak dotyczyła ona szczotek prostujących do włosów marki SilverCrest.
Sprzęt kosztował niecałe 40 zł, co czyni go wręcz idealnym do przetestowania. Szczególnie mając na względzie fakt, że urządzenia tego typu cenowo przekraczają przeważnie granicę 100 zł.
Poniższy materiał zawiera więc wszystko to, co warto wiedzieć o szczotce prostującej z marketu.
Sprawdź: Szczotka prostująca do włosów – jak wybrać?
Spis treści
Szczotka prostująca do włosów – pierwsze wrażenie
Na wstępie należy zaznaczyć, że SilverCrest to marka, która w swojej ofercie posiada także tostery, blendery, a nawet wyciskarki do soków. W związku z tym, niemożliwe jest stwierdzenie, że jest to specjalista w kategorii produktów beauty. Pomimo tego – wszystkiemu należy dać chociażby małą szansę. W moim przypadku, szczotka prostująca włosy z Lidla prawdopodobnie dostanie jeszcze kilka szans.
Przechodząc jednak do sedna – opakowanie zawiera samo urządzenie oraz instrukcję, co niestety dla wielu osób może okazać się nieco wybrakowanym zestawem. Nie dostajemy ani pokrowca, ani rękawicy ochronnej, ani termoodpornej podstawki, która akurat mogłaby być naprawdę przydatna.
Jedno z pierwszych zdań instrukcji, zaraz po najserdeczniejszych gratulacjach zakupu, mówi o wysokiej jakości produktu. Niestety, ale po dokładnym obejrzeniu sprzętu, nie jestem w stanie się z tym zgodzić. Wyraźnie widać bowiem raczej kiepskie łączenia materiałów oraz wydobywające się z niektórych miejsc pozostałości kleju. Nie czepiajmy się jednak szczegółów, w końcu to szczotka za 40 zł.
Parametry i funkcje urządzenia
Sprzęt posiada moc 58 W, a także daje możliwość regulacji temperatury w przedziale od 120°C do 210°C. Przeskoki odbywają się co 10°C, przez co możliwe jest niezwykle adekwatne dobranie ciepła do kondycji oraz typu włosów. Co ciekawe, w instrukcji zawarto mini-poradnik, dotyczący optymalnych ustawień, który znajduje się poniżej.
Właściwości włosów | Zalecana temperatura |
Włosy tlenione/farbowane na jasny kolor | 120 – 140°C |
Delikatne, koloryzowane włosy | 130 – 150°C |
Od normalnych do grubych, naturalne włosy | 150 – 210°C |
Szczotka posiada ceramiczną powłokę oraz funkcję jonizacji, której zadaniem jest sprawienie, że włosy będą gładkie, błyszczące i łatwiejsze do układania.
Do dyspozycji użytkownika dostępne są cztery przyciski boczne. Pierwszy z nich to włączanie i wyłączanie urządzenia. Kolejne dwa służą do regulacji temperatury, a ostatni to funkcja falowania.
Dłuższe przytrzymanie przycisku „+” skutkuje uruchomieniem blokady, która okazuje się bardzo przydatna. Dzięki niej możliwe jest uniknięcie przypadkowej zmiany temperatury, włączenia niepotrzebnej funkcji, a nawet wyłączenia produktu. Dobrze więc, że producent uwzględnił takie ewentualności.
Co więcej, po upływie około 30 minut, następuje automatyczne wyłączenie urządzenia. Jako uprzedzenie o zaistniałej sytuacji, wyświetlacz zaczyna migać. Wówczas możliwe jest naciśnięcie dowolnego przycisku, co spowoduje wstrzymanie całego procesu. Zdecydowanie jest to funkcja przydatna, która zapobiega uszkodzeniu zarówno szczotki, jak i jej otoczenia.
Warto zaznaczyć, że według opakowania oraz instrukcji, jest to sprzęt mający gwarantować aż trzy możliwe efekty. Pierwszym z nich jest prostowanie, drugi to unoszenie włosów u nasady w celu nadania im objętości, a trzeci – falowanie. Zasadniczo rzecz biorąc, przetestowałam tylko pierwszą opcję, ponieważ to właśnie na niej najbardziej mi zależało.
Szczotka prostująca włosy z Lidla – proces stylizacji
Muszę przyznać, że kupując wspomniany wyżej produkt, nie nastawiałam się na cudowne efekty i niesamowite wrażenia. Pierwsze uruchomienie szczotki to przede wszystkim zapach palonego plastiku i delikatny dym, który odrobinę mnie przeraził. Producent pisze jednak, że jest to zjawisko całkowicie normalne, które powinno ustąpić z każdym kolejnym użyciem. Miejmy więc nadzieję, że tak też się stanie.
Moje włosy z natury są grube, gęste i ciężkie, przez co ich ułożenie niejednokrotnie okazuje się sporym wyzwaniem. Dlatego też należy zaznaczyć, że szczotka poradziła sobie lepiej, niż się spodziewałam.
Duża część osób twierdzi, że układanie włosów za pomocą szczotki prostującej, odbywa się na takich samych zasadach jak codzienne używanie zwykłej szczotki. Aby rozwiać wszystkie wątpliwości – nie jest to aż tak łatwy proces i zdecydowanie wymaga on od użytkownika trochę więcej zaangażowania.
Jak przebiega procedura?
Aby uzyskać zadowalający efekt, koniecznym jest wykonanie kilku kroków. Pierwszym z nich jest dokładne wysuszenie włosów, jeśli prostowanie odbywa się po ich umyciu. Warto również zastosować odpowiednią ochronę, na przykład w postaci olejku lub spray’u chroniącego przed wysokimi temperaturami.
Włosy należy podzielić na mniejsze pasma, ponieważ ich zbyt duża ilość w szczotce skutkuje niedokładnym, a także utrudnionym prostowaniem. Ruchy wykonujemy od nasady, zwracając szczególną uwagę na to, aby nie poparzyć skóry głowy.
W związku z tym, że każde pasmo musi być trzymane za końcówki, ich dokładne wyprostowanie jest niesamowicie trudne. W momencie, gdy włosy są luźno przepuszczane przez szczotkę – po prostu z niej wypadają. Problem pojawia się wówczas, gdy to właśnie końcówki sprawiają najwięcej problemów, a na ich ułożeniu zależy nam najbardziej.
Szczotka do stylizacji włosów – opinia
Włosy po wyprostowaniu okazały się niezwykle miękkie w dotyku, jednak końcówki, z którymi nie mogłam sobie poradzić, odrobinę mnie zniechęciły. Wydaje się jednak, że nie jest to wada samego urządzenia. Każda szczotka prostująca działa przecież na takich samych zasadach, niezależnie od tego, czy kosztuje ona 200 zł, czy też 40 zł. Biorąc więc pod uwagę fakt, że urządzenie naprawdę dobrze poradziło sobie z moimi włosami – nie mogę stwierdzić, że jest ono złe.
Brakowało mi również delikatnego blasku, który zapewniał producent. Włosy po stylizacji były raczej matowe, przez co zdecydowanie nie wyglądają na zdrowe.
Jednak największą wadą, która w dużej mierze przyczynia się do niewygodnego użytkowania jest to, że szczotka nagrzewa się dosłownie cała. Mam również na myśli jej tył, czyli powierzchnię bez systemów grzewczych. W związku z tym, położenie produktu na blacie czy też podłodze może okazać się ryzykowne. Z drugiej strony jednak, trzymanie sprzętu w ręce przez cały czas jego pracy jest dość uciążliwe. Dlatego też na wstępie zaznaczyłam, że termoodporna mata byłaby w tym przypadku strzałem w dziesiątkę.
Szczotka prostująca, pomimo swoje mylnej nazwy, ma raczej za zadanie wygładzać włosy, a także czynić je mniej niesfornymi i łatwiejszymi do ułożenia. Nie można więc porównywać tych urządzeń z prostownicami, ponieważ są to dwie odrębne kategorie sprzętów. Niemniej jednak, produkt od SilverCrest przekroczył moje oczekiwania, dlatego też zasługuje on na pochwałę.
Zobacz: Prostownica Remington Keratin Protect S8598 – recenzja
#materiałreklamowy