Tesla oficjalnie wypuściła najnowszą, dziesiątą wersję autopilota Full Self Driving. Nie powinniśmy spodziewać się jednak zbyt wielkiej rewolucji.
Autopilot to prawdopodobnie największe wyzwanie nowoczesnej motoryzacji. Niestety, Tesla wcale nie prowadzi w tej kwestii w wyścigu technologicznym. W stosunku do swojej konkurencji zaczęli wręcz być dość daleko w tyle. Niestety, nowa wersja Full Self Driving wcale tego zbytnio nie zmienia.
Nowe Full Self Driving stawia na stabilność
Najnowsza wersja autopilota nie wprowadza żadnych rewolucyjnych zmian. Tesla skupiła się zamiast tego na usprawnieniu istniejących już funkcji. Full Self Driving jest w stanie podejmować decyzje szybciej, dokładniej i znacznie bardziej autonomicznie niż dotychczas.
Zobacz: Samochód z automatem – jak nim jeździć?
Prawdopodobnie największym osiągnięciem nowego autopilota jest w pełni samodzielny przejazd legendarną ulicą Lombard Street w San Francisco. Zapytacie co w tym takiego niezwykłego? Cóż, zobaczcie jej zdjęcie, wszystko będzie wtedy jasne. W dodatku, cały przejazd udało się zrealizować nocą! Bez wątpienia pokazuje to, że Tesla radzi już sobie idealnie z nawet najtrudniejszymi zakrętami i różnicami wysokości.
Oprócz tego, Tesla odświeżyła nieco sam interfejs użytkownika. Nie zobaczymy już zbyt wielu niepotrzebnych danych. Zamiast tego otrzymamy prosty interfejs, na którym sprawdzimy prędkość i aktualne położenie kierownicy. Oczywiście, cały czas możemy sprawdzić co widzi nasz samochód.
Zmiany w nowym autopilocie nie są co prawda zbyt rewolucyjne, być może odpowiedniejszą nazwą byłoby tutaj 9,5 zamiast 10. Niemniej dobrze wiedzieć, że Tesla zmierza w nieco innym kierunku. Stawiają na stabilność i spokojny, przemyślany rozwój zamiast na kolejne niedopracowane testy.
Zobacz też:
Tesla Cybertruck kolejny raz opóźniona – produkcja ruszy w 2022
Mercedes prezentuje Drive Pilot – autopilota 3 poziomu SAE
Tesla Megapack zajęła się ogniem – toksyczny dym nad Australią