• Ostatnia modyfikacja artykułu:4 lata temu

O co poszło? Australia chce uchwalić prawo wymagające od Google płacenia stronom z wiadomościami za linki do ich artykułów. Jeśli Google miałoby np. wyświetlać linki do artykułów w swoim serwisie G News, miałoby za to płacić.

Firma twierdzi, że jeśli nowe prawo zostanie uchwalone, nie będzie miała wyboru i wyłączy wyszukiwarkę w tym kraju. “To stworzyłoby niemożliwy do utrzymania precedens dla naszej działalności i gospodarki cyfrowej” – mówi Mel Silva z Google’a.

Organizacje newsowe na całym świecie borykają się w ostatnich latach z problemami finansowymi. Wiele z nich obwinia za to firmy internetowe, takie jak Facebook czy Google. Powód? To tam reklamodawcy wydają bardzo duże środki na docieranie do potencjalnych klientów. Dodatkowo gigant wyszukiwarkowy czerpie korzyści z umieszczania w swoich wynikach czy na stronie G News odnośników do profesjonalnych treści. Marka zyskuje na tym w oczach internautów, bo jeśli ktoś przeczyta świetny tekst i znajdzie go za pomocą wyszukiwarki, to potem niejako kojarzy też Google z całym doświadczeniem. Reputacja firmy rośnie więc pośrednio za sprawą organizacji newsowych i artykułów profesjonalistów, ale pieniądze z reklam nie trafiają do serwisów informacyjnych.

W ub.r. australijska Komisja ds. Konkurencji i Konsumentów zaproponowała więc pewne zmiany. Chce wyrównać siły między gigantami technologicznymi a australijskimi serwisami informacyjnymi. W ramach nowych przepisów serwisy informacyjne mogłyby żądać od platform technologicznych (początkowo Google i Facebook) płacenia im za to, że linkują do ich zasobów.

Wyszukiwarka nie może po prostu wyłączyć samych linków

Ktoś mógłby teraz powiedzieć, że Google mogłoby po prostu przestać linkować do australijskich serwisów, ale sama wyszukiwarka ciągle mogłaby działać. Tak jednak nie może postąpić, bo byłaby to dyskryminacja. Prawo wymaga, aby Google traktowało wszystkie witryny tak samo, niezależnie od tego, czy musi im płacić za umieszczanie linków, czy nie.

Propozycja Australii wywołała duży sprzeciw zwolenników otwartego, wolnego internetu, w tym jego wynalazcy. W liście do senatu Tim Berners-Lee argumentował, że propozycja Australii stworzyłaby szkodliwy precedens: “Możliwość swobodnego linkowania, bez ograniczeń w zakresie treści, do której prowadzi łącze, i bez opłat, ma fundamentalne znaczenie dla działania internetu”.

Czytaj także:
Aplikacja Parler zablokowana przez Google, Amazona i Apple
Google Cloud Print zniknie z rynku
Cenzura Google? Firma zwiększa kontrolę nad “wrażliwymi tematami”

Źródło: ArsTechnica.com

Oceń ten post