Tesla nie ma ostatnio zbyt dobrej passy. Tym razem, ich samochód z autopilotem brał udział w śmiertelnym wypadku drogowym.
Autopilot to jeden z najważniejszych produktów w obecnej motoryzacji. Firmy ścigają się na tym polu ze wszystkich swoich sił, nic dziwnego firma, która jako pierwsza wprowadzi w pełni autonomiczne rozwiązanie z pewnością zarobi na nim miliardy dolarów.
Wyścig jak na razie wygrywa Honda, ale Tesla depcze jej bardzo mocno po piętach. Ich oprogramowanie Full Self Driving jest już w zaawansowanej fazie testów. Niestety, wygląda na to, że mogą napotkać spore opóźnienia.
Kilka dni temu, Tesla S wyposażona właśnie w testową wersję autopilota wjechała w drzewo. Niestety, dwie osoby obecne w samochodzie nie przeżyły tej kolizji.
Sprawdź: Wideorejestrator samochodowy – ranking
Tesla nie wydaje się jednak do końca winna!
Nie wydaje się jednak, żeby wina leżała tutaj po stronie producenta. Jak wykazało policyjne śledztwo, nikt nie zasiadał za kółkiem! Jeden mężczyzna siedział na tylnej kanapie, drugi na przednim miejscu pasażera.
Zgodnie z regulaminem Full Self Driving, podczas używania autopilota, kierowca musi być zawsze w stanie przejąć natychmiast kierownice na polecenie systemu. Jak słusznie sądzicie, nie jest to możliwe z siedzenia kierowcy.
Problem jest jednak nieco inny, oprogramowanie powinno wykryć, że jedzie bez żadnego kierowcy. Nie wiadomo więc w jaki sposób udało się je oszukać. Obecnie trwa dochodzenie w tej sprawie, z pewnością wkrótce poznamy więcej szczegółów.
Nieważne jednak, czy była to wina Tesli czy nierozsądnych kierowców, skutek jest jeden. Na firmę wylała się fala bardzo negatywnego PRu. Z pewnością opóźni on dalsze testy.
Zobacz też:
Ford prezentuje BlueCruise – swój nowy autopilot
Honda Sensing Elite to pierwszy prawdziwy autopilot na rynku
Tesla rozpoczyna olbrzymie testy autopilota Full Self-Driving
Źródło: Engadget