Virgin Galactic musiało przełożyć swój najbliższy komercyjny lot w kosmos. Pojawiło się dość poważne zagrożenie – jedna z części może być wadliwa.
Bez wątpienia, eksploracja kosmosu wchodzi na zupełnie nowe poziomy. Pojawienie się dużych komercyjnych firm zdecentralizowało rynek, a jak doskonale wiemy, oznacza to po prostu szybszy i dynamiczny rozwój. Virgin Galactic napotkało niestety dość poważne problemy, które poskutkowały opóźnieniami.
Już pod koniec września, miała wystartować ich pierwsza w historii komercyjna misja naukowa. Trzech włoskich pilotów sił powietrznych miało zbadać wpływ przejścia z grawitacji ziemskiej w stan nieważkości na ludzi i ich otoczenie. Niestety, statek wystartuje najwcześniej pod koniec października.
Virgin Galactic musi ponownie sprawdzić cały statek
Jak się okazuje, jeden z podwykonawców odpowiedzialnych za dostarczenie systemów sterowania lotem, zgłosił, że niektóre części mogą mieć wadę produkcyjną. Nie do końca wiadomo, czy mowa akurat o podzespołach wykorzystanych w tym konkretnie statku kosmicznym, ale firma nie może pozwolić sobie na takie ryzyko.
W związku z tym, konieczne było zarządzenie ponownego sprawdzenia niemal wszystkich systemów. Niestety, jest to bardzo powolny proces, wymagający olbrzymiej dokładności. Virgin Galactic nie miało więc tak naprawdę innego wyjścia niż przełożenie swojego lotu. Tym bardziej, że z pewnością wciąż pamiętają niesławny wypadek z 2014 roku, w którym rozbił się ich statek SpaceShipTwo.
Być może opóźnienia mogą być frustrujące dla firmy, ale loty w kosmos to sektor, w którym nie ma miejsca na żadne błędy. Chodzi przecież o ludzkie życie, prawda?
Zobacz też:
Virgin Galactic rozpoczyna sprzedaż biletów na loty w kosmos
SpaceX wystrzeli w kosmos satelitę wyświetlającego reklamy
SpaceX musi wstrzymać prace nad lądownikiem księżycowym