Kurs Bitcoina spada na łeb i szyję. Jak się okazuje, winowajców jest naprawdę sporo! Nie jest to jednak nic, z czym kryptowaluta sobie nie poradzi.
Wszyscy inwestorzy bez wątpienia z zaciekawieniem obserwują ostatnio kurs Bitcoina. Najpopularniejsza na świecie kryptowaluta spada od kilku dni na łeb i szyję. W ciągu zaledwie tygodnia cena spadła o prawie 15%. Czy to koniec Bitcoina? Czy może doskonała przecena?
Pierwszy powód takiej sytuacji jest dosyć prosty. Bitcoin to już nie tylko hobby czy ciekawostka technologiczna. To potężny instrument finansowy, którym interesują się najwięksi gracze na świecie. Tymczasem, rząd USA zapowiedział ewentualną podwyżkę stóp procentowych. Umocniło to trochę dolara i przestraszyło niektórych inwestorów, którzy zdecydowali się na sprzedaż cyfrowych aktywów.
Sprawdź: Portfel kryptowalut – co warto wybrać?
Drugi powód jest nieco bardziej skomplikowany. Jak zapewne doskonale wiecie, kopalnie kryptowalut musiały przenieść się z Chin. Tamtejszy rząd stwierdził, że ich wydobywanie nie jest już legalne. Zdecydowana większość z nich uciekła więc do sąsiedniego państwa z bardzo tanią energię elektryczną – Kazachstanu.
Niestety, od ponad tygodnia sytuacja polityczna w tym kraju jest skrajnie niestabilna. Olbrzymie protesty przerodziły się wręcz w wojny uliczne, a władze odcięły cały kraj od Internetu. Kurs Bitcoina zareagował więc bardzo szybko – w końcu znaczna część komputerów w ich sieci została wyłączona. Musiało to przestraszyć dość mocno inwestorów.
Jak długo utrzyma się taka sytuacja? Czy kurs Bitcoina wróci wkrótce do „normy”? Cóż, tego nie wiadomo, ale zdecydowanie nie mówimy tutaj o ostatecznym krachu.
Zobacz też:
Niantic prezentuje nową grę AR, w której zarobimy Bitcoiny
Bitcoin wbrew pozorom zyskał na zakazie w Chinach
Wydobycie Bitcoinów spadło w Chinach, ale górnicy przenoszą się w inne miejsca