Zyskująca na popularności aplikacja Clubhouse ma za sobą pierwszy wyciek danych. Aplikacja na iPhone’a nie jest już tak prywatna, jak mogłoby się wydawać.
Clubhouse na razie opiera się jeszcze tylko na zaproszeniach i użytkownik, który go nie otrzymał, nie założy konta. Teoretycznie więc do aplikacji zapraszane są tylko zaufane osoby i znajomi. W praktyce firma poinformowała, że doszło do wycieku danych. Użytkownik, który przesyłał strumieniowo prywatny dźwięk z pokoju rozmów, przesyłał go również do strony trzeciej.
Zobacz: Fajne gadżety
Z najnowszych doniesień wynika, że użytkownik (haker) może wchodzić do wielu pokojów rozmów i udostępniać je każdemu na swojej stronie www. Wszystko za sprawą odpowiedniego połączenia się z API (application programming interaface) aplikacji.
Clubhouse: zbanowaliśmy hakera
Haker został już zbanowany i na razie Clubhouse twierdzi, że nie doszło już do podobnych incydentów. Mimo to sytuacja budzi obawy co do tego, czy i jak prywatna jest ta aplikacja. Tym bardziej, że zaledwie tydzień temu firma informowała, że wzmocniła poziom zabezpieczeń.
Dla przypomnienia, bezpieczeństwo zostało poprawione po tym, gdy naukowcy ze Stanford Internet Observatory odkryli, że chiński rząd może uzyskać dostęp do danych audio Clubhouse’a.
Aplikacja zapowiedziała teraz, że ma już kolejne, nowe zabezpieczenia, które sprawią, że ponowne strumieniowanie danych audio będzie niemożliwe.
Nowa aplikacja ma już 6 mln użytkowników, a jej popularność szybko rośnie. Mark Zuckerberg czy Elon Musk pozytywnie wypowiadali się już na temat Clubhouse, podobnie jak wiele serwisów informacyjnych i blogerów. Facebook prawdopodobnie pracuje nawet nad własną alternatywą.
Zobacz też:
Clubhouse – nowa aplikacja pozwoliła wyjrzeć zza Wielkiego Firewalla
Twitter rozpoczyna testy wiadomości głosowych
Co mają wspólnego SpaceX i Sasha Baron Cohen?
Źródło: Laptop Mag.com