• Ostatnia modyfikacja artykułu:3 lata temu

“Wonden Woman 1984” ma zadebiutować w kinach jeszcze w tym roku. Tydzień później ma jednak szansę pojawić się w platformie HBO Max.

Premiera filmu planowana jest na Boże Narodzenie. Studio może przesunąć debiut na przyszły rok, ale prowadzi rozmowy na temat wprowadzenia filmu na platformy streamingowe.

Udostępnienie filmu takiego jak “Wonder Woman 1984” do oglądania w domu niemal w tym samym czasie, w którym trafiłby do kin, byłoby nie do pomyślenia jeszcze na początku tego roku. Tym bardziej, że miał to być jeden z największych hitów lata i kontynuacją poprzedniej części. Ta zarobiła na świecie 821,8 mln dol. w 2017 r. Pandemia zmusza jednak Hollywood do wielu zmian w modelach biznesowych.

HBO Max to serwis streamingowy uruchomiony w maju br. Jego właścicielem jest WarnerMedia, który z kolei należy do AT&T. Szef WarnerMedia, Jason Kilar, pracuje nad zwiększaniem liczby subskrybentów HBO Max i zdaje sobie sprawę, że nie jest to łatwe, kiedy rynek serwisów streamingowych jest już tak rozwinięty i zdominowany przez Netfliksa.

Jeśli więc na HBO Max pojawiłby się niemal pewny hit, w dodatku w sezonie świątecznym, serwis mógłby zyskać wielu nowych klientów. Obecnie w jego bazie jest ok. 8,6 mln użytkowników. Łącznie HBO Max i telewizja HBO ma 38 mln klientów w USA i 57 mln na całym świecie.

Sieci kinowe krytykowały takie posunięcia i nie chcą, aby studia udostępniały filmy niemal w tym samym czasie dla widzów w domach. Wiele osób nie idzie wtedy do kina i czeka, aż będzie mogło zobaczyć dany tytuł u siebie na kanapie. W przypadku “Wonder Woman 1984” kina nie będą jednak szczególnie narzekać – jeśli film zostanie przesunięty, bardzo dużo kin zwyczajnie upadnie, bo nie ma już rezerw gotówkowych. Dobre tytuły są więc bardzo potrzebne, aby ratować kina. Nawet jeśli miałyby być dostępne tylko przez tydzień “na wyłączność” w tych miejscach.

Poza tym, że film trafiłby do kin jeszcze w tym roku, w czasie pandemii, Warner Bros być może wesprze też niektóre sieci i przeznaczy trochę środków na ich rozwój. Studio ewidentnie zdaje sobie sprawę, że kina wymagają pomocy.

Tenet nie pomógł

W przeciwieństwie do konkurentów, Warner Bros starał się wspierać kina podczas pandemii. Podczas gdy większość filmów została opóźniona lub udostępniona online szybciej niż zwykle, studio zdecydowało się wprowadzić do kin film “Tenet” (budżet 200 mln dol.) we wrześniu br. Jednak przez to, że wiele lokalizacji było nieczynnych, a frekwencja stosunkowo niewielka ze względu na Covid-19, film Christophera Nolana nie wypracował takiego zysku, na jaki można było liczyć. Na świecie było to 350,8 mln dol., z czego kina z USA wypracowały tylko 55,1 mln dol. To ciągle zysk, ale liczono na o wiele więcej.

Od czasu pojawienia się “Tenet” niewiele się zmieniło. A nawet jest gorzej – kina ciągle nie mogą liczyć na dobre przychody, a w niektórych krajach są zamknięte w ramach lockdownu.

Mamy więc kiepską sytuację. Po pierwsze, nawet jeśli kino jest otwarte, wiele osób nie przychodzi na filmy w obawie przed ewentualnym zarażaniem się wirusem. Po drugie – kina nie mają za bardzo czym przyciągać, bo większość potencjalnych hitów zadebiutuje w przyszłym roku. Wtedy może być już za późno – część kin nie przetrwa do tego czasu.

Inne studia również albo wprowadzają filmy do serwisów online, albo rozmawiają na temat ewentualnych premier. Walt Disney Co., niegdyś duży przeciwnik filmów online, udostępnił “Hamiltona” i “Mulan” dla widzów w domach. MGM z kolei podobno prowadziło rozmowy z Netfliksem, aby na platformie zadebiutował najnowszy James Bond, “No Time to Die”. Ponoć w grę wchodziła umowa na 600 mln dol. – tyle miałby zapłacić Netflix, aby streamować Bonda na wyłączność. Na razie jednak do współpracy nie doszło i Bond ciągle zapowiedziany jest na kwiecień 2021. Przypomnijmy, że najpierw miał zadebiutować w kwietniu br., a później – w listopadzie br.

Źródło: Bloomberg.com

Oceń ten post