Roland postanowił rozszerzyć swoją ofertę konsumenckiego sprzętu audio. V-Moda Hexamove to pierwsze prawdziwie bezprzewodowe słuchawki w ich ofercie.
Bez wątpienia, markę Roland kojarzymy bardzo mocno ze sprzętem audio, niemniej niekoniecznie z tym ściśle konsumenckim. Powstała w 1972 korporacja zasłynęła raczej ze swoich keyboardów, syntezatorów i automatów perkusyjnych. W końcu to oni stworzyli legendarny wręcz TR-808, który możemy usłyszeć w niemal co drugim utworze disco czy hip-hopowym z lat 80 i 90.
Niemniej, firma sprzedaje też od dłuższego czasu swoje własne słuchawki z serii V-Moda. O dziwo, rynek przyjął je bardzo ciepło. Użytkownicy docenili je za naprawdę rewelacyjną jakość dźwięku i bardzo ciekawy design. No, ale do sukcesu Marshalla na tym rynku im jeszcze bardzo daleko.
Sprawdź: Słuchawki bezprzewodowe douszne do 200 zł – najlepsze modele
Być może zmieni to jednak ich najnowszy model, czyli V-Moda Hexamove. To pierwsze słuchawki true-wireless w ich ofercie. W dodatku, wyglądają naprawdę świetnie. Roland postawił tutaj na nieco futurystyczny i geometryczny design. A jak wiemy doskonale, jest to teraz jak najbardziej w modzie.
Pod kątem samej specyfikacji, V-Moda Hexamove to bardzo potężny sprzęt. 6 mm przetworniki zapewniają bardzo silne przenoszenie basów i niesamowicie wręcz selektywną „górę”. Jedno ładowanie powinno wystarczyć na 6 godzin słuchania muzyki, a powerbank pozwoli nam naładować je trzykrotnie.
Oczywiście, nie mogło zabraknąć też dodatków w stylu Rolanda. Razem ze słuchawkami otrzymamy też aplikację pełniącą rolę miksera audio, dzięki której dopasujemy dźwięk idealnie do naszych potrzeb. Jedyny minus? Brak aktywnej redukcji szumów – szkoda. Producent wycenił je na 130 dolarów w wersji standardowej i 170 dolarów w wersji pro.
Zobacz też:
Amazfit PowerBuds Pro – najlepsze słuchawki do uprawiania sportu?
Roland Go:Mixer Pro-X – mikser audio dla streamerów i nie tylko
Audacity zmienia politykę prywatności – czy to już spyware?