Snapchat stał się bohaterem kolejnego skandalu. NBC News oskarża ich o bycie „Amazonem dla narkotyków” i zwraca uwagę na kilka poważnych problemów.
Chociaż Snapchat ma już zdecydowanie za sobą szczyt popularności, to wciąż jest dość chętnie używaną platformą społecznościową. Szczególnie doceniają go wciąż użytkownicy ze Stanów Zjednoczonych. Jak się jednak okazuje, jest on równie popularny wśród pewnej niezbyt uczciwej grupy zawodowej – dilerów narkotykowych.
Snapchat zawiera wiele funkcji, które sprawiają, że staje się on wręcz idealna platformą do handlu narkotykami. Zacznijmy od anonimowości – nie musimy podawać tam naszego imienia ani nazwiska. Wystarczy jednie nazwa naszego profilu. Dodatkowo, możemy wysyłać za jego pomocą wiadomości, które znikają po jednorazowym odczytaniu. Komunikacja jest więc dość anonimowa i bardzo trudna do przechwycenia.
Sprawdź: Smartfon do 1500 zł – najlepsze modele
Kolejno, mamy też SnapMap, czyli mapę, na której możemy zobaczyć aktualną lokalizację naszych znajomych. W przypadku dilerów narkotykowych to przecież równie wygodne co Google Maps i nawigacja do najbliższego sklepu. Potencjalny nabywca wie doskonale, gdzie się udać po narkotyki.
Snapchat w swoim oświadczeniu wyraźnie określił, że współpracuje z policją oraz stara się cały czas zamykać konta dilerów. Blokują również wyszukiwanie powiązanych z narkotykami hashtagów. Niestety, jest to dość trudne zadanie z czym wyraźnie sobie nie radzą. Dziennikarze NBC News pokazali, że od momentu zainstalowania aplikacji do nawiązania kontaktu z dilerem może minąć mniej niż 5 minut, jeśli wiemy co wyszukiwać. Jakby nie patrzeć, to bardzo poważny problem.
Zobacz też:
Snapchat Trends – spełnienie marzeń marketingowców?
TikTok został pozwany za śmiertelne “blackout challenge”
Instagram ocenzuruje nagie zdjęcia w wiadomościach